Posłaniec z Paryża przywiózł do posiadłości w Rudzie Malenieckiej skrzynię pełną „skarbów”. Znajdowały się w niej przedmioty, które w XIX wieku uchodziły za szczyt szyku i jak kosmetyki były modowym hitem. Czy te ostatnie zawierały truciznę?
Trucizny w kosmetykach przeszłości były powszechne: od ołowiu, przez rad, aż do arszeniku, a wszystko po to, by wybielić sobie twarz.
Do XX wieku nieskazitelnie biała cera była w cenie i nikt wysoko urodzony nie wystawiał skóry na działanie promieni UV i nie zażywał kąpieli słonecznych, by uzyskać miodowo-migdałową opaleniznę. Panie nosiły materiałowe parasolki i rękawiczki, by twarz i dłonie pozostały białe.
Jednak te, które los obdarzył naturalnie ciemną karnacją musiały sięgać po najnowsze zdobycze farmacji i kosmetologii czyli np. po wenecką biel – puder do twarzy, który zawierał ołów. Pierwiastek ten miał działanie żrące, więc likwidacja ciemniejszego pigmentu powodowała dosłownie wypalanie skóry.
Popularyzatorką weneckiej bieli była choćby królowa angielska Elżbieta I, która chwaliła się widocznymi pod białą i cieniutką skórą niebieskimi żyłkami, dowodem wysoce szlachetnego pochodzenia i niebieskiej krwi.
Skutkiem ubocznym powszechnie stosowanych białych pudrów była ołowica, która dewastowała układ nerwowy.
W innym białym pudrze z okolic Palermo, popularnym też w Stanach Zjednoczonych, znajdował się arszenik, śmiertelnie trująca substancja. Szczególnie łaknące piękna młode damy trafiały na okładki ówczesnych magazynów, ale nie jako wzory urody, a śmiertelne ofiary upiększających kuracji.
Po wynalezieniu przez Marię Skłodowską-Curie radu, niektórzy producenci kosmetyków, np. Radior głosił, że będzie to idealne rozwiązanie dla urody, które uczyni ją naprawdę promienną. Radioaktywne kosmetyki były szczególnie popularne jako nowinka w latach 20. i 30. XX wieku. Późniejsze badania ujawniły ciemną stronę promiennej cery: nowotwory i anemie.
O przesyłce z Paryża, którą dostała Anna Bocheńska dowiecie się państwo z nowego, pasjonującego słuchowiska „Krew i Żelazo” – z Pawłem Delągiem w roli głównej. Zapraszamy do słuchania kolejnych odcinków w każdą niedzielę o godzinie 10.45. Powtórka odcinka w każdy wtorek 20.45.
BOHATEROWIE SŁUCHOWISKA:
Bocheński Tadeusz (ur. 1791): były oficer napoleoński, artylerzysta, bohater spod Berezyny, syn ziemianina. Po wystąpieniu z wojska Księstwa Warszawskiego urzędnik w administracji Królestwa Polskiego. Żonaty z Marianną Lubowidzką – córką wiceprezesa Banku Polskiego, otrzymał dogodne kredyty, za pomocą których nabył i zmodernizował fabryki żelazne w dobrach Ruda Maleniecka. Zaangażowany w sprawy niepodległościowe. Wiek: 49 – 58 lat
Bocheńska Anna (ur. 1813): córka Tadeusza Bocheńskiego, zaręczona z Juliuszem Małachowskim (1801-1831), synem Stanisława Małachowskiego, który poległ 18 kwietnia 1831 r. pod Kazimierzem Dolnym dowodząc oddziałem kosynierów. W dzieciństwie straciła matkę Mariannę. Wychowana przez guwernantkę-francuzkę Katarzynę de Fleury, która stała się jej przyjaciółką i powierniczką. Zaręczona z Juliuszem Małachowskim (1801-1831), synem Stanisława Małachowskiego, który poległ 18 kwietnia 1831 r. pod Kazimierzem Dolnym dowodząc oddziałem kosynierów. Pod nieobecność ojca zarządza dobrami Ruda Maleniecka. Wiek: 27 – 36
Kiera Wiktor (ur. 1790): były żołnierz Legionów Polski, uczestnik wojen napoleońskich, więziony przez Anglików, zmuszony do pracy w angielskich fabrykach żelaza, gdzie nabył umiejętności i doświadczenie w hutnictwie. Po powrocie do kraju znalazł zatrudnienie, jako majster w fabrykach żelaza w Maleńcu. Wiek: 50 – 59 lat.
Lipski Jacek (ur. 1805): w 1825 roku był jednym z kilkudziesięciu uczniów pobierających nauki w Szkole Akademiczno-Górniczej w Kielcach. Pracował w fabrykach krajowych i zagranicznych. W powstaniu listopadowym walczył pod Olszynką Grochowską. Wiek: 35-44 lata.
Katarzyna de Fleury (ur. 1795]: Francuzka, guwernantka, lat. 45 – 54. Zatrudniona w 1818 roku po śmierci Marianny Bochenskiej – żony Tadeusza, nad opieką Anną. Z czasem stała się jej powierniczką i przyjaciółką. Wiek: 45-54.