Niebieski ogień w podaniach i legendach wskazywać miał miejsce skarbu, ale wzbudzał też wielką trwogę wśród tych, którzy go ujrzeli na własne oczy. Niebieski na dole i czerwony u góry płomień opisuje jedna z czeskich i śląskich legend.
Z tomu baśni zebranych przez Tomasza Jodełkę w latach 60. XX wieku dowiadujemy się, że młody, leniwy, wiejski chłopak imieniem Dzięcioł zagubił się w leśnej gęstwinie. Jego strach wzmagała późna pora i pogłoski o tajemniczych mocach zamieszkujących las. Kiedy dostrzegł wreszcie z oddali światło, z wielką ulgą pobiegł w tym kierunku, licząc na ludzką osadę, czy ognisko. Ku jego zdumieniu blady niebieski płomień wychodził prosto z ziemi, nie paląc przy tym poszycia leśnego. Chłopak zląkł się i pobiegł dalej docierając wreszcie do domu. Opowiedział swoją przygodę miejscowej wiedźmie, a ta uświadomiła mu, że taki płomień wskazuje na miejsce ukrytego złota. Dzięcioł wrócił więc do źródła niebieskiego płomienia i wykopał skarb.
Podobną legendę opowiadali sobie Czesi. W tym przypadku główny bohater – cieśla wie, czego szuka i że jest to skarb, który wskaże mu niebieski przy ziemi i czerwony na czubku płomień. Jednak, żeby skarb pozyskać, nie może wydać z siebie okrzyku przestrachu i musi pokonać zwierzęta-zjawy.
W najnowszym odcinku słuchowiska „Krew i żelazo” IGNIS CAELESTIS (tłum. ogień niebieski) pomimo sezonu letniego temperatura w okolicy fabryki żelaza w Maleńcu spada do kilkudziesięciu stopni Celsjusza. Wielu zadaje sobie pytanie, czy anomalie pogodowe, to tajne eksperymenty, czy ingerencja siły nieczystej? Odpowiedź kryje się w niebieskim ogniu. Gdzie on się pali i co skrywa? – dowiedzieć się można z podcastu.