W Działoszycach zawiązała się grupa referendalna w sprawie odwołania tamtejszej rady miasta i gminy. To m.in. pokłosie wydarzeń z początku kwietnia tego roku, kiedy to rajcy odrzucili unijne i rządowe dofinansowania na łączną kwotę prawie siedmiu milionów złotych.
Grupa inicjatywna liczy siedem osób. Zdaniem Emiliana Nowaka, mieszkańca Działoszyc i jednego z inicjatorów referendum, radni nie potrafią podejmować strategicznych decyzji właściwych dla lokalnej społeczności.
– Rada odrzuciła dofinansowanie dotyczące programów termomodernizacji budynków użyteczności publicznej w Działoszycach oraz w sąsiednich wsiach. Również mimo apeli komendanta PSP w Pińczowie, rada miasta zrezygnowała z przyznanych pieniędzy na zakup pojazdu strażackiego – mówi.
Emilian Nowak odniósł się także do wypowiedzi radnych o trudniej sytuacji finansowej gminy i zaciągania pożyczek.
– Pierwsze pogłoski o zadłużeniu gminy pojawiły się dwa lata temu. Okazały się kompletną bzdurą. Jeśli chcemy się rozwijać, kredyty mogą okazać się potrzebne. Zaciągają je różne państwa, miasta, prywatni przedsiębiorcy – dodał.
Przewodniczący działoszyckiej rady Stanisław Woźniak w odpowiedzi mówi, że przeprowadzenie referendum jest prawem demokracji, ale z zarzutami grupy się nie zgadza. Dodaje, że miasto jest w przededniu zakończenia i rozliczenia dotychczas realizowanych inwestycji m.in. związanych z remontem szkół. Dodaje, że do tej pory wykonawca nie otrzymał pieniędzy w wysokości ok. 3 mln zł. Prawdopodobnie rosną już odsetki i będzie trzeba oddać wykonawcy 1,5 mln zł. Sytuacja jest nieciekawa – dodaje.
– Mają takie prawo, niech więc korzystają. Ocenią mieszkańcy. Radni nie robią nikomu na złość. Nie chcemy doprowadzić do utraty płynności finansowej. Jak się „zajedziemy” z kredytami, będzie katastrofa – zaznacza.
Z kolei burmistrz Stanisław Porada zwraca uwagę na ogromne koszty zakupu węgla. Tylko na ogrzanie budynku urzędu miasta i gminy rocznie potrzeba ok. 40 ton paliwa. Termomodernizacja, na którą gmina otrzymała ponad 5 mln zł, a musiała dołożyć jedynie 46 tys. zł znacznie obniżyła by koszty.
Z kolei za nieodebranie wozu strażackiego, do którego samorząd musiał dopłacić 200 tys. zł, gmina będzie musiała zapłacić karę umowną ok. 47 tys. zł. Burmistrz dodaje, że radni nie prowadzą merytorycznych dyskusji i są uszczypliwi.
– Śmieją się z nas ludzie, nie tylko z województwa, ale i z całej Polski. Boję się starać o pieniądze, bo nie wiem, czy radni wprowadzą je do budżetu. Nie chcę się drugi raz narażać na ośmieszanie. Jesteśmy niepoważnym partnerem – zaznacza.
Grupa referendalna stwierdziła, że nie chce stać biernie i przyglądać się temu, co dzieje się w Działoszycach i na posiedzeniach rady. Bardzo im się nie podoba nieprofesjonalne zachowanie radnych. Dlatego też zawiadomienie o planie przeprowadzenia referendum zamierzają złożyć do burmistrza miasta oraz do komisarza wyborczego do końca przyszłego tygodnia.
Do zorganizowania referendum potrzebne jest zebranie podpisów poparcia złożonych przez co najmniej 10 proc. uprawnionych do głosowania. W wypadku gminy Działoszyce musi to być około 500 osób. Inicjatorzy będą mieli na to 60 dni.
Referendum będzie ważne, jeśli weźmie w nim udział przynajmniej 3/5 osób biorących udział w wyborach samorządowych w 2018 roku.
W gminie Działoszyce uprawnionych do głosowania jest 4255 osób. W ostatnich wyborach do urn poszło 2599 osób (w referendum musi pójść do urn 1559 osób).
Grupa referendalna planuje spotkania z mieszkańcami.
Przypomnijmy, że w 2021 mieszkańcy również chcieli przeprowadzić referendum, ale w sprawie odwołania burmistrza Stanisława Porady. Wówczas liderem grupy referendalnej był radny, obecny przewodniczący rady Stanisław Woźniak.
Komisarz wyborczy odrzucił jednak wniosek grupy, powodem zbyt mała liczba prawidłowo złożonych podpisów.