Pierwsze przypadki małpiej ospy potwierdziło już kilka europejskich krajów. W Polsce również odnotowano pierwsze podejrzenie tej choroby, ale okazało się bezpodstawne.
Małpia ospa, to choroba, która na stary kontynent przywędrowała z Afryki. Jest rzadką, odzwierzęcą chorobą wirusową, której objawy przypominają ospę prawdziwą, mówi Wojciech Przybylski, wojewódzki konsultant ds. zdrowia publicznego, a zarazem lekarz ds. zakażeń szpitalnych.
– Jest to tzw. choroba odzwierzęca, czyli możemy się zarazić od gryzoni, ale również od innych chorych zwierząt, jak małpy. Jednak w chwili obecnej małpią ospą możemy się zarazić również od zarażonego człowieka, poprzez bezpośredni kontakt z wydzieliną, która znajduje się na skórze zakażonego człowieka – wyjaśnia Wojciech Przybylski.
Jak dodaje specjalista, do objawów małpiej ospy należą wysoka gorączka, bóle głowy i wysypka skórna, która zaczyna się na twarzy i rozprzestrzenia się na resztę ciała.
– Osoby, które były zaszczepione przeciw ospie prawdziwej, łagodniej przechodzą małpią ospę. To są osoby po 50 roku życia. Natomiast osoby młodsze, kiedy już szczepienia na ospę prawdziwą zostały zlikwidowane, małpią ospę mogą przechodzić ciężej. W przypadku tej choroby nie ma leków, organizm sam musi ją zwalczyć. Leczymy bez podawania jakichkolwiek antybiotyków. Obniżamy tylko gorączkę i obserwujemy, czy stan się nie pogarsza – mówi Wojciech Przybylski.
Gdyby jednak doszło do zmian na skórze, wówczas należy podać antybiotyk, który ochroni przed wtórnym zakażeniem bakteryjnym. Śmiertelność w przypadku małpiej ospy wynosi od 3 do 6 proc., czyli od 3 do 6 osób na 100 umiera.