Noc Muzeów w Pińczowie spotkała się z zainteresowaniem mieszkańców i turystów.
Zaproponowany program był różnorodny. Można było m.in. wziąć udział w wieczornym spacerze śladem zabytków Pińczowa, które na co dzień nie są dostępne dla zwiedzających. To na przykład sala pełna fresków oraz podziemia Pałacu Wielopolskich. Otwarte zostały również drzwi baszty ogrodowej. To jedyny element pińczowskiego zamku, który zachował się do dziś.
Wśród uczestników pińczowskiego wydarzenia znaleźli się Teresa i Krzysztof Polańscy z Kielc, którzy podkreślili, że darzą miasto dużą sympatią.
– Zwykle z mężem uczestniczymy w nocy muzeów. Co roku bywaliśmy w Kielcach, ale tym razem postanowiliśmy wybrać się do ulubionego miasta mojego małżonka i miło spędzić czas – mówiła pani Teresa.
– Mieszkałem tu 7 lat. Do Pińczowa pozostał mi sentyment z czasów dziecięcych. Pińczów się bardzo zmienił. Jedynie układ ulic został ten sam i widoki – dodał pan Krzysztof.
Frekwencją uczestnictwa w wydarzeniu zarówno mieszkańców jak i gości pozytywnie jest zaskoczona dyrektor muzeum Justyna Dziadek. Dodaje, że tak liczna obecność zwiedzających tylko potwierdza, że jest duże zainteresowanie kulturą i dziedzictwem, a idea i pomysł zorganizowania tego typu wydarzenia był słuszny.
– Akcja „Noc muzeów” trwa już od kilkudziesięciu lat. Po raz pierwszy odbyła się w Niemczech, w Berlinie. Odniosła ogromny sukces i została przełożona na wszystkie inne państwa, w tym również Polskę i nasz Pińczów – przypomniała.
Nie zabrakło również atrakcji dla miłośników tradycji polskiego oręża. Na dziedzińcu Pałacu Wielopolskich mogliśmy podziwiać pokaz sztuki walki w wykonaniu Stowarzyszenia Polskiej Sztuki Walki Signum Polonicum.
– Uczestnicy mogli też zobaczyć i przymierzyć części uzbrojenia – powiedział Krzysztof Dusik, prezes klubu.
– Sprzęt typowo husarski m.in. zbroje, koczugi, szable m.in. karabela – słynna polska szabla, są też treningowe, czekany – bardzo groźna broń w rękach husarzy. Są dość ciężkie, ważą do 1,5 kg – wymieniał.
Z kolei przed budynkiem muzeum zaparkowały zabytkowe samochody oraz motocykle produkcji powojennej.
Michał Siemiński z Wolnej Grupy Motocyklowej Ponidzie przyjechał motocyklem Awo425 z 1956 roku.
– Posiadam go od 1983 roku i przejechałem nim już 280 tys. km. Jeździłem nim na rajdy motocykli zabytkowych i udało mi się zdobyć mistrzostwo polski pojazdów zabytkowych – mówi.
Ponadto można było podziwiać m.in takie samochody, jak Jeep Willys, wersję hiszpańską z 1968 roku. Mercedes W 136 z 1949 roku czy Mercedes W 136.