Los żab, przeżywających okres godowy poruszył mieszkańców okolic ulicy Kleckiej w Kielcach. Płazy masowo giną pod kołami samochodów, usiłując pokonać jezdnię w drodze do miejsc rozmnażania. Proszone o interwencję władze miasta, mówią że przed podjęciem działań, trzeba przeprowadzić inwentaryzację zwierząt.
Tymczasem, zdaniem radnej Anny Myślińskiej z Koalicji Obywatelskiej wystarczyłaby odrobina dobrej woli. Jak się okazuje, radna złożyła interpelację w tej sprawie już w marcu ubiegłego roku. Teraz ponowiła ten krok, bo poprzednie pismo nie przyniosło żadnego efektu.
– Poprzednim razem otrzymałam odpowiedź, w której zapewniono mnie, że sprawa zostanie skutecznie rozwiązana. Zaznaczając, że budowa płotków to najgorsze możliwe rozwiązanie, ponieważ takie przeszkody uniemożliwiają żabom dotarcie do miejsca złożenia skrzeku. Niestety nadal dostaję sygnały od mieszkańców Bukówki mówiące o tym, że te stworzenia wciąż są rozjeżdżane. Co więcej, niektórzy kierowcy urządzają sobie dziwne zabawy, zmieniając kierunek jazdy w celu rozjechania jak największej liczby żab – mówi.
Radna jest zdania, że problem jest możliwy do zażegnania przy odrobinie dobrej woli. – Przyrodnicy związani z urzędem miasta mieli zbadać tę sprawę. Jednak, jak widać, poza obserwacjami nic więcej nie zrobiono. Należy mieć na uwadze, że żaby to niezwykle pożyteczne stworzenia. To „czujniki czystości środowiska”. Jeśli ich liczebność będzie w tak brutalny sposób redukowana, równowaga w przyrodzie może zostać zachwiana. Ich obecność pozwala na ograniczenie liczebności owadów – podkreśla Anna Myślińska.
– Zarówno montaż płotków, jak i budowa przebicia są możliwe do pogodzenia. Tymczasem, mimo że sezon godowy już się kończy wciąż nie ma żadnego rozwiązania pozwalającego na uratowanie tych stworzeń – dodaje radna.
Rzecznik prezydenta Kielc, Marcin Januchta twierdzi, że problem żab na ul. Kleckiej jest znany władzom miasta. Przyznaje jednocześnie, że do tej pory nie podjęto żadnych konkretnych działań. – W październiku ubiegłego roku, wydział gospodarki komunalnej i ochrony środowiska urzędu miasta zwrócił się do Miejskiego Zarządu Dróg o rozpatrzenie możliwości przystosowania tej ulicy do potrzeb ochrony przyrody – mówi. – To co do tej pory udało się zrobić to oczyścić, osuszyć i udrożnić dwa istniejące przepusty wodne. Mamy świadomość, że najbardziej optymalnym rozwiązaniem byłoby wybudowanie dodatkowych przepustów-przejść. Jednak na ten moment nie potrafimy określić w jakim czasie uda się te prace zrealizować – dodaje Marcin Januchta.
Radosław Koniarz, prezes Staropolskiego Stowarzyszenia Przyrodniczo-Leśnego „Kotyzka” ze Starachowic wskazuje, że płazom można pomóc, przenosząc je na drugą stronę jezdni. Jednak by to zrobić, należy im wcześniej uniemożliwić wejście na ulicę.
– Najpierw należałby ustawić odpowiednie ekrany wzdłuż miejsc, z których one wychodzą. A następnie zbierać je do wiader, by przenieść je na drugą stronę. O wiele mniej kłopotliwe jest ustawienie znaków informacyjnych w miejscach, w których płazy faktycznie przekraczają drogę – tłumaczy.
Zgodnie z informacjami przekazanymi przez władze Kielc, nie wiadomo, czy i kiedy zostaną wykonane jakiekolwiek prace modernizacyjne, związane z budową dodatkowych przepustów pod jezdnią, a także ustawienie siatek ochronnych i znaków ostrzegawczych.