W Sukowie odbyła się tradycyjna procesja Emaus. Ponad 50 mężczyzn podczas wędrówki z krzyżem i figurą Zmartwychwstałego, zgodnie z tradycją odwiedziło przydrożne kapliczki oraz krzyże modląc się i śpiewając wielkanocne pieśni. Wierni do pokonania mieli ponad ośmiokilometrową trasę.
W nabożeństwie wziął udział, jak co roku, biskup pomocniczy diecezji kieleckiej Marian Florczyk. Kapłan zaznacza, że kultywowana od dziesięcioleci tradycja pomimo upływu lat pozostaje niezmienna.
– To jedyna parafia w naszej diecezji, gdzie odbywa się takie nabożeństwo. Niejednokrotnie zwracałem się do uczestników procesji, aby zgodzili się na to, by w marszu mogły wziąć udział także kobiety. Oni jednak pozostają nieugięci. Powołując się na tradycję zaczerpniętą z Pisma Świętego – do Emaus zmierzało dwóch apostołów. Mężczyźni idący w procesji chcą się wcielić w ich rolę obwieszczając światu, że Jezus Zmartwychwstał – mówi.
Dla wiernych w parafii to bardzo ważne wydarzenie, a tradycja przekazywana jest z ojca na syna. Każdy idący ma swoją własną intencję. Mówi o tym Czesław Kępski, który w procesji uczestniczy już 28 raz.
– Ta tradycja, jest kultywowana w naszej miejscowości od dawien dawna. Jak pamiętam wszyscy mężczyźni w trakcie marszu prosili o łaski zmartwychwstałego Boga, a dziś szczególnie mamy o co prosić. Na świecie jest tyle zła, a my modlimy się o pokój i zdrowie dla naszej miejscowości, ale też o pokój na ziemi. Zwłaszcza na Ukrainie. Prosimy także o opiekę, by zmartwychwstały Chrystus czuwał nad nami – wyjaśnia.
– Przychodziłem tu z moim ojcem, a teraz zabieram ze sobą synów. Tak jak i inni, którzy zabierają tu całe rodziny – dodaje.
Zwieńczenie marszu stanowi msza święta odprawiana w kościele Najświętszej Marii Panny Królowej Polski w Sukowie. Nabożeństwo jak co roku odprawił biskup Marian Florczyk.
Zgodnie z tradycją w procesji Emaus mogą wziąć udział wyłącznie mężczyźni.