Wielkanoc to wyjątkowy czas, także na Ponidziu. To tu, obrzędy religijne i kultura wiejska splatają się w jedno.
W Niedzielę Wielkanocną dźwięki dzwonów kościelnych ogłaszają radosną nowinę, że Chrystus Zmartwychwstał. Najważniejsza była i jest poranna rezurekcja. Po powrocie z kościoła, uroczyście spożywa się śniadanie. Dzieli się święconym jajkiem i składa sobie życzenia.
Jak informuje Aleksandra Imosa z Muzeum Wsi Kieleckiej, dawniej na Ponidziu według tradycji podczas uroczystego, niedzielnego śniadania oprócz jajka na stołach pojawiały się również inne poświęcone potrawy.
– Kawałki wieprzowiny, kiełbasy, chrzan, masło, sól, jaja, pieprz, bochenki chleba, kołacze – czyli placki okrągłe ze serem. To wszystko ozdobione było borowinami, a jeżeli Wielkanoc wypadła w kwietniu, także fiołkami. Były domy w których takie potrawy spożywano tylko raz w roku. Właśnie na Wielkanoc – podkreśla.
Aleksandra Imosa zaznacza, że dawna wieś ponidziańska głodowała.
– Była tylko mąka razowa, która pozwalała zakisić barszcz, skromne ilości mąki i odrobina oleju – mówiła.
Święcone pokarmy mają swoją symbolikę, obrosły tradycją. Np. zjedzenie laski chrzanu, miało chronić przez cały rok od bólów zębów, gardła i brzucha. Wielkanocy towarzyszyło także wiele przesądów.
– W czasie procesji bacznie należało obserwować sąsiadki, jeśli któraś nie okrążyła kościoła trzy razy, można było podejrzewać, że jest czarownicą. Ponadto do koszyczków w których znajdowała się święconka zmiatano śmieci z izby. Miało to chronić dom przed zalęgnięciem się robactwa. Po świętach śmieci wyrzucano w miejscach, gdzie miała być zasiana rozsada kapusty, również w celu uchronienia ziarna przed robakami. W ogródku lub w polu, zakopywano także skorupki święconych jaj, aby wyrosły dorodne rośliny – dodaje Aleksandra Imosa.
Niestety większość tradycji, kultury, zwyczajów i obyczajów, powoli odchodzą w niepamięć.