Ulicami Buska-Zdroju przeszedł Marsz Katyński. W ten sposób mieszkańcy miasta oddali hołd Polakom zamordowanym na Wschodzie. Marsz poprowadziła młodzież ze Szkoły Podstawowej nr 1 w Busku, ubrana w historyczne mundury polskich oficerów oraz pilnujących ich funkcjonariuszy NKWD.
Uczestnicy tradycyjnie wyruszyli sprzed pensjonatu „Sanato”. Maria Nogaś, opiekunka Grupy Teatralno-Rekonstrukcyjnej „Pegaz” ze szkoły nr 1 podkreśla, że to symboliczne miejsce dla uczestników marszu katyńskiego.
– To willa, której właścicielem przed wojną był major Wojska Polskiego Eugeniusz Budzyński, lekarz uzdrowiskowy, który w 1939 roku wyruszył w ramach mobilizacji wojskowej na wschód. Do Buska już nie wrócił. Zginął, jest jedną z ofiar totalitaryzmu sowieckiego i jedną z ofiar katyńskich – przypomina.
W trakcie marszu czytane były fragmenty wierszy, listy i pamiętniki spisane przez ofiary komunistycznego reżimu i ich rodziny. Celem było uzmysłowienie uczestnikom marszu ogrom, jakie poniosła Polska w czasie okupacji.
Michał Maroński, zastępca burmistrza Buska podziękował organizatorom inscenizacji za przekazywanie wiedzy poprzez rekonstrukcję wydarzeń. Jest przekonany, że dzięki żywej lekcji historii młodzież będzie pamiętać o Katyniu, szczególnie dziś, kiedy obchody rocznicowe splatają się z wojną na Ukrainie.
– Marsze katyńskie mają szczególne znaczenie. Przypominają o zbrodniach, które także i dziś są dokonywane, niedaleko nas, w Europie, w XXI w. Tym bardziej pamięć o tych poległych w Katyniu jest niezwykle ważna – podkreśla.
Pod Dębami Pamięci, które zostały posadzone przy czterech buskich szkołach zapalono znicze, aby uczcić tych, którzy zginęli we wszystkich miejscach kaźni na wschodzie.
„Jeśli bym zapomniał o nich, niech Bóg zapomni o mnie” – tak brzmiało motto, które towarzyszyło uczestnikom marszu – przypomniał Ksiądz Marek Podyma, proboszcz Parafii św. Brata Alberta w Busku-Zdroju. Jednocześnie ubolewał nad tym, że kolejny pochód odbył się w klimacie, który jest dla współczesnego świata typowy.
– Przy „niewidzących oczach” przechodniów, „zamkniętych uszach” tych, którzy mijali nas obojętnie, przy młodzieży, która nie rozumiała co się dzieje, przy „martwych i ślepych oknach szkół”, które powinny otwierać młodzieży oczy na historię, ale ci, którzy szli, szli świadomie dotykali wydarzeń, które dokonały się przed laty, a które mogą dotknąć każdego z nas – mówił kapłan.
W tym roku marsz zakończył się wejściem w mgłę ofiar polskich oficerów, ale i ich oprawców, którzy zostali zgładzeni prze swoich mocodawców.