Kilkaset osób wzięło udział w procesji Bożego Ciała, która przeszła przez centrum Kielc wyruszając z placu Jana Pawła II, a kończąc na placu Świętego Wojciecha. Wierni uczestniczący w nabożeństwie podkreślili, że tęsknili do tradycyjnych obchodów święta, które przez ostatnie dwa lata były okrojone ze względu na pandemię.
Po mszy świętej odprawionej przez biskupa kieleckiego Jana Piotrowskiego na placu świętego Jana Pawła II, wierni wyruszyli w procesji do czterech ołtarzy.
Ordynariusz zaznaczył, że Boże Ciało jest wyrażeniem wiary w rzeczywistą obecność Jezusa Chrystusa pod postacią chleba i wina.
– Eucharystia buduje kościół, a kościół żyje z Eucharystii, która jest pokarmem na drodze do nieba. Jak ufamy, nasze życie nie kończy się na horyzoncie ludzkiego spojrzenia, ale ma przyszłość u Boga, gdzie jest mieszkań wiele, jak czytamy w Ewangelii według św. Jana. Wszyscy wierni cieszą się, że znów mogą wyjść na ulice, modlić się, dziękować za to co dobre i z pokorą prosić o kolejne łaski – powiedział biskup.
W procesji uczestniczyła m.in pani Anna, dla której Boże Ciało to wielkie święto, podczas którego czcimy Chrystusa.
– W procesji udział biorę każdego roku, aby uwielbić Boga. Czcimy jego postać i jego słowa, dlatego nie wyobrażam sobie takiego święta bez uczestnictwa w nabożeństwie i procesji. Ta tradycja musi być kontynuowana także dla naszych potomnych, by nie zapominali o chrześcijańskich wartościach – stwierdziła wierna.
Pan Grzegorz, Boże Ciało celebruje co roku w innym województwie. W tym roku padło na Kielce.
– Dla mnie jest to przeżycie duchowe, przy jednoczesnym wprowadzaniu dzieci w świat wiary, według którego są wychowywane. Zawsze staraliśmy się uczestniczyć w procesji, więc ich brak podczas pandemii powodował znaczną różnicę. Ale cieszymy się, że teraz wszystko wróciło do tradycji i możemy tu dzisiaj być z całą rodziną – zaznaczył wierny.
Podczas procesji nie zabrakło także dzieci pierwszokomunijnych, które sypały kwiaty, orkiestry dętej oraz grup parafialnych niosących chorągwie oraz feretrony.
Jedną z dziewczynek, która sypała kwiaty jest Zuzia.
– To kolejny raz, kiedy rozsypuję kwiatki, ponieważ ostatnim razem bardzo mi się podobało i postanowiłam to kontynuować. Sąsiadka zebrała mi róże czerwone, żółte i różowe, dlatego dziś tu jestem, wraz z rodzicami i siostrą, która będzie sypać kwiatki po raz pierwszy – przyznała Zuzia.
Zgodnie z tradycją, wierni po zakończeniu obchodów podchodzili pod ołtarze, by zabrać ze sobą gałązki brzozy. Według tradycji ma to zapewniać dobrobyt i odganiać złe duchy.