Spadochroniarze z 6 Brygady Powietrznodesantowej oraz amerykańskiej 82 Dywizji Powietrznodesantowej na wspólnym szkoleniu. Żołnierze desantowali się ze spadochronami T-11 z lecącego na wysokości 450 m śmigłowca CH-47 Chinook. Dla większości polskich skoczków to był pierwszy desant z pokładu amerykańskiego śmigłowca transportowego.
Organizatorem szkolenia spadochronowego była 82 Dywizja Powietrznodesantowa. Pododdziały tej formacji od kilku miesięcy stacjonują w Polsce. Zostały tu ulokowane, by wzmocnić wschodnią flankę NATO po agresji Rosji na Ukrainę.
– 6 Brygada Powietrznodesantowa została zaproszona przez Amerykanów do udziału we wspólnym szkoleniu spadochronowym. Wytypowaliśmy 50 żołnierzy reprezentujących sztab brygady oraz wszystkie podległe bataliony – mówi por. Malwina Jarosz, oficer prasowy 6 BPD. Ze strony amerykańskiej w ćwiczeniach wzięło udział 350 skoczków.
Szkolenie odbyło się na Pustyni Błędowskiej. Zanim jednak żołnierze wsiedli na pokład śmigłowców transportowych, musieli przejść szkolenie zapoznawcze.
– Zgodnie z przepisami nie mogliśmy z pokładu Chinooka wykonywać skoków z polskimi spadochronami. Aby desantować się z amerykańskim T-11, trzeba było przejść szybki kurs – wyjaśnia ppłk Paweł Rokicki ze sztabu 6 BPD.
– Poznaliśmy budowę amerykańskiego spadochronu i sposób jego użytkowania. Żołnierze z US Army przedstawili nam także procedury, które obowiązują skoczka podczas lotu Chinookiem, w czasie desantowania i lądowania – dodaje oficer. Bezpośrednio przed skokiem spadochroniarze przeszli także szkolenie naziemne, przygotowujące do desantowania.
Do dyspozycji żołnierzy były dwa samoloty CH-47, przy czym jednorazowo na pokład śmigłowca wchodziło 17 skoczków.
– To był mój pierwszy skok z Chinooka. To potężny śmigłowiec, który naprawdę robi wrażenie – przyznaje ppłk Rokicki.
– Najczęściej desantujemy się z pokładu samolotów, więc zaskoczeniem był dla nas sam moment oddzielenia się od śmigłowca. To w zasadzie nie był skok, ale spokojne wyjście z tylnej rampy – dodaje oficer. Dlaczego? Prędkość samolotu w czasie desantowania wynosi zwykle około 212 km/h. Prędkość Chinooka lecącego na wysokości 450 m to około 160 km/h.
– Za to różnice dotyczące desantowania się z polskimi spadochronami AD-95 i amerykańskimi T-11 są niewielkie – porównuje por. Jarosz. Używany przez polskich skoczków AD-95 jest otwierany po 3 s od opuszczenia statku powietrznego, Amerykanie zaś swoje T-11 otwierają po 8 s.
– Skok z T-11 jest bardzo przyjemny. Skoczek odczuwa mniejsze szarpnięcie podczas otwarcia czaszy spadochronu niż z AD-95. Dużo łagodniejsze jest także przyziemienie – dodaje ppłk Rokicki.
Po zakończonym szkoleniu polscy żołnierze otrzymali amerykańskie odznaki skoczka spadochronowego. W czasie treningu jeden z amerykańskich instruktorów polskiego pochodzenia, sierż. Lenartowicz, został uhonorowany także tytułem „Master Jumpmaster”. Odznakę wręczył mu oficer 6 BPD.
Desant na Pustynię Błędowską to kolejny przykład współpracy szkoleniowej polskich i amerykańskich spadochroniarzy. W kwietniu żołnierze 6 Brygady Powietrznodesantowej i 82 Dywizji Powietrznodesantowej szkolili się wspólnie na poligonie w Nowej Dębie.