W Busku-Zdroju zabrzmiały gorące rytmy argentyńskiej muzyki.
Wszystko to za sprawą Milongi Zdrojowej, czyli potańcówki w rytmie tanga.
– To niezwykle emocjonalny taniec, pełny namiętności i bliskości – mówili instruktorzy Anna Żelazo i Paweł Cheda, którzy w sobotni wieczór, w muszli koncertowej parku zdrojowego wykonali pokaz tańca argentyńskiego, a następnie zaprosili do wspólnej lekcji dla poczatkujących.
– W żadnym innym stylu tańca nie ma takiej jedności pomiędzy dwojgiem ludzi. To taniec, który nie ma swojego podstawowego kroku, jak inne tańce towarzyskie, to pełna improwizacja – podkreślił w rozmowie z Radiem Kielce Paweł Cheda.
– W tangu mężczyzna prowadzi, kobieta podąża. To odzwierciedlenie więzi. Zawsze mówię swoim studentom, że tango to jest taki taniec, gdzie dwoje osób zamienia się w jedną istotę z czterema nogami i dwoma mózgami. Musimy się dogadać, szukamy jedności – zaznaczył.
– To taniec dla wszystkich, niemniej jednak powinny go tańczyć osoby dojrzałe – dodała z kolei Anna Żelazo.
Następne takie spotkanie w Busku odbędzie się 23 lipca. Natomiast finał zaplanowano na 20 sierpnia.
– Zwieńczeniem będzie prawdziwa gratka, dla ucha i oka. Będzie to koncert Carlosa Rouleta i Edgardo Otero Salvadora – znakomitych muzyków z Argentyny. Myślę, że swoim występem sprawią przyjemność wszystkim, którzy zgromadzą się w parku zdrojowym 20 sierpnia – dodała Anna Żelazo.
Nieliczni przełamali opory i uważnie, w ślad za prowadzącymi, stawiali pierwsze wspólne kroki w tangu. Podkreślali, że to taniec bardzo romantyczny.
– Uwielbiam taniec. To mowa ciała. Do tego odpowiednie gesty, mimika, ruchy, to się czuje w sobie. To coś wspaniałego. Każdy taniec z kochaną osobą jest fajny, cudowny, a szczególnie tango – mówili.
W Polsce tango pojawiło się w okresie międzywojennym. Obecne było w teatrach, kabaretach. „Tango Milonga” śpiewał też Mieczysław Fogg czy Hanka Ordonówna.