„Terra” – to tytuł najnowszej wystawy, prezentowanej w Galerii „U Strasza” w Wojewódzkim Domu Kultury w Kielcach. Znalazły się na niej zdjęcia Tomasza Batora, twórcy należącego do Okręgu Świętokrzyskiego Związku Polskich Artystów Fotografików.
Autor wyjaśnia, że tytułowa „terra”, czyli ziemia, to odwołanie do jednego z czterech żywiołów.
– Ziemia, podstawa naszej egzystencji, naszego bytowania, to co jest wokół nas. To też krajobraz dokumentalny, rolniczy, z obrzeży województwa świętokrzyskiego. Dokumentalny, bo ja nie wiem, co będzie za 5-10 lat, czy dalej rolnictwo i te pola będą tak wyglądać, czy te tereny pofalowane, ukształtowane kiedyś przez lodowiec, a teraz zagospodarowane przez człowieka, wciąż takie będą, czy w jakiś sposób nie zostaną zmienione – mówił.
Pokazane na zdjęciach świętokrzyskie pola, przywołują skojarzenia z legendarną Kielecką Szkołą Krajobrazu. Ale Tomasz Bator ucieka od takich porównań.
– Kielecka Szkoła Krajobrazu się skończyła. Dobrze to podsumował Jerzy Piątek w jednym z albumów, że skończyła się z końcem rolnictwa chłopów małorolnych tutaj, w okolicach Kielc, kiedy poznikały wszystkie kopki siana, konie, które orały te pola. Też nie chcę używać tego określania, bo są mistrzowie, którzy ją tworzyli, to jest im przypisane – podkreślił.
Sam artysta mówi, że na jego zdjęciach pokazany jest krajobraz rolniczy. Ale nie jest to tylko fotografia prezentująca zastany pejzaż, ponieważ na wystawie znalazły się krajobrazy poddane obróbce graficznej.
– Jesteśmy zalewani zdjęciami przesyconymi kolorem, blichtrem, plastikiem. Te moje zdjęcia są czarno-białe. Niektóre mocno kontrastowe, a część wystawy to zdjęcia mocno przerobione graficzne, ale też na bazie pól, krajobrazu rolniczego. One odchodzą od czystego pejzażu w kierunku abstrakcji – tłumaczył.
Tomasz Bator przyznał, że otrzymywał pytania, czy w swojej twórczości sugerował się graficzną okładką płyty Republika z lat 80. XX wieku. Uciął te domysły, wyjaśniając, że to wizualna zbieżność.
– Moja grafika to efekt przetwarzania tych pofalowanych pól, które posiadają regularne bruzdy, wyglądające na żywo jak sztruks. Linie na okładce biegną prosto i przez to jest taki ostry przekaz, a te moje mieszają się, przecinają się ze sobą. Staram się pokazać, że nawet jeśli używamy bardzo jednoznacznych słów, to one się przeplatają, mają swój wspólny cel. Tak samo, jak zbiega się perspektywa i ta perspektywa też jest na tych graficznych pracach dość mocno pokazana – powiedział.
Wystawa potrwa miesiąc.