Stop samochodom ciężarowym, niebezpieczna droga – żądamy chodnika, żądamy bezpiecznej drogi dla pieszych i rowerzystów, chcę bezpiecznie dojść do szkoły – tablice m.in. z takimi hasłami przygotowują mieszkańcy Dębniaka (gmina Nowa Słupia) i zapowiadają na poniedziałek, 4 lipca protest na drodze wojewódzkiej numer 756, na odcinku Nowa Słupia – Paprocice.
Urszula Kozłowska, sołtys Dębniaka wyjaśnia, że chcą w ten sposób zwrócić uwagę władz regionu na kwestię bezpieczeństwa.
– Na odcinku Nowa Słupia – Paprocice nie ma ścieżki rowerowej, nie ma chodników, nie ma nawet pobocza. Wielu mieszkańców, w tym także dzieci i młodzież, z miejscowości Jeleniów, Dębniak, Wólka Milanowska, a nawet Paprocice, dojeżdżających do szkół czy pracy w Kielcach, Starachowicach albo w Ostrowcu, dociera tą drogą pieszo lub na rowerze do przystanku w Wólce Milanowskiej. Tymczasem tysiące samochodów ciężarowych, wywożących kruszywo z kopalni w Łagowie, przejeżdża właśnie tą drogą i życie mieszkańców naszych miejscowości jest zagrożone każdego dnia – podkreśla.
Sołtys zwraca uwagę, że droga nie jest oświetlona.
– Szczególnie niebezpieczne jest na moście, kiedy dwa samochody ciężarowe mijają się i akurat znajdzie się na nim pieszy. Zdarza się, że na tym odcinku piesi muszą wskakiwać do rowu – dodaje.
Walka o poprawę bezpieczeństwa trwa od lat. Nadzieja pojawiła się, kiedy w 2015 roku wójtowie czterech gmin: Nowej Słupi, Łagowa, Rakowa i Szydłowa podjęli inicjatywę, by na ich terenie powstała ścieżka rowerowa. Ale jak mówi Urszula Kozłowska, już samo powstanie projektu przedłużyło się. Pisała pisma do marszałka województwa świętokrzyskiego Andrzeja Bętkowskiego, a nawet do premiera Mateusza Morawieckiego.
– Pan marszałek w lipcu 2021 roku odpisał, że zadanie będzie realizowane pod warunkiem wyasygnowania ze źródeł zewnętrznych środków na realizację, w wysokości 25 mln zł. Obecnie jest to kwota już dwukrotnie wyższa i nie ma żadnej nadziei, żeby to zadanie było rozpoczęte. Zagrożone jest życie pieszych, rowerzystów, a także kierowców samochodów osobowych, bo ciężarówki jeżdżą z nadmierną prędkością – podkreśla.
Burmistrz Nowej Słupi, Andrzej Gąsior przyznaje, że jest to najbardziej niebezpieczny odcinek na terenie gminy.
– W zasadzie nie ma tam pobocza, droga jest wąska, natomiast zagrożeniem są tiry, które jeżdżą od Łagowa i jest ich ogromna liczba. W momencie kiedy mijają się dwie ciężarówki, pieszy musi uciekać do rowu. Ostatnio były dwa wypadki tragiczne w skutkach. Drżymy, żeby takie sytuacje nie miały miejsca. Ja popieram wolę mieszkańców, żeby wykonać tę inwestycję – zaznacza.
Andrzej Gąsior przyznaje, że w ostatnim czasie prace ruszyły.
– Rozpoczął się proces wykupu gruntów pod przebudowę, co jest dobrym znakiem dla nas. Potem pozostanie tylko znaleźć dofinansowanie na realizację inwestycji. Projekt jest kosztowny, bo obejmuje także dwa obiekty mostowe, ale myślę, że bezpieczeństwo naszych mieszkańców jest najważniejsze, i uważam, że te środki można znaleźć. Gmina zrobiła wszystko, co mogła. Dołożyła pieniądze do projektu i przekazaliśmy 200 tys. zł, do urzędu marszałkowskiego. To nasz wkład w budowę tej drogi, który pokazuje, że jest ona dla nas ważna – mówi.
– Problemem są środki finansowe – przyznaje Dariusz Adamek, zastępca dyrektora Świętokrzyskiego Zarządu Dróg Wojewódzkich w Kielcach.
– 17 listopada ubiegłego roku od wojewody świętokrzyskiego otrzymaliśmy decyzję ZRID (decyzja o zezwoleniu na realizację inwestycji drogowej – red), zatwierdzającą projekt budowy ciągu pieszo-rowerowego na odcinku Nowa Słupia – Dębniak i również przebudowy tego odcinka drogi. Uruchomiona też została procedura szacowania i wykupu gruntów niezbędnych do realizacji tego projektu – mówi.
Dodaje jednak, że na razie nie ma zapewnionych pieniędzy na realizację inwestycji. Jest szansa, że zarząd województwa będzie szukał finansów w rządowych programach. Na razie Dariusz Adamek zapowiedział poprawę poboczy.
Mieszkańcy mówią, że będą walczyć o swoje bezpieczeństwo. Poniedziałkowy protest odbędzie się w godzinach 10.00-12.00.