– Im więcej takich miejsc, w których pamięta się o polskich artystach, tym lepiej – mówił Krzysztof Jakowicz, wirtuoz skrzypiec, który w piątek był gwiazdą koncertu „Requiem pamięci Krystyny Jamroz”. Wydarzenie odbyło się w koście pod wezwaniem św. Brata Alberta w Busku-Zdroju i wpisało się w program 28. Międzynarodowego Festiwalu Muzycznego im. Krystyny Jamroz.
Wystąpiły Chór Kameralny Akademii Sztuki w Szczecinie i Chór Politechniki Szczecińskiej, przygotowane przez Barbarę Halec i Agatę Czekalińską. Towarzyszyła im Orkiestra Symfoniczna Filharmonii Lubelskiej pod dyrekcją Czesława Grabowskiego.
„Jak najwięcej okazji do spotykania się z muzyką geniuszy”
W części pierwszej zabrzmiał Koncert skrzypcowy D-dur Wolfganga Amadeusza Mozarta. Solistą był Krzysztof Jakowicz – wybitny, polski skrzypek, wysoko ceniony przez Witolda Lutosławskiego, który powierzał artyście prawykonania swoich dzieł skrzypcowych.
Artysta powiedział, że znał Krystynę Jamroz.
– Pamiętam ją z Wrocławia, jak wspaniale śpiewała i do tego była piękną kobietą. Taki jej obraz zachowałem i cieszę się bardzo, że dziś jest koncert poświęcony Krystynie Jamroz oraz, że organizowany jest festiwal jej imienia. Myślę, że im więcej takich miejsc, w których się pamięta i mówi o polskich artystach, tym lepiej. Wtedy wiemy, że mamy w dorobku kultury nadzwyczajnych artystów, którzy są drogowskazem dla następnych pokoleń. To jest najważniejsze – podkreślił.
Krzysztof Jakowicz dodał, że muzyk to zawód, w którym najważniejsza jest umiejętność dzielenia się z innymi ludźmi tym, co się umie.
– Tak samo jak radość płynąca z faktu, że dzielimy się swoim wyobrażeniem Mozarta, Beethovena, tych geniuszy, których muzyka niestety na co dzień nie jest obecna w życiu publicznym. To należałoby zmienić, bo moim zdaniem kontakt z ich twórczością dodaje optymizmu, ale daje też asumpt do tego, by myśleć głębiej o życiu, o przemijaniu oraz o tym, że mimo wszystko świat jest piękny – powiedział.
„Kołysanka śmierci”
W drugiej części chóry wraz z solistami: Anetą Hollą – sopranem i Janem Żądło – barytonem wykonały Requiem op. 48 Gabriela Fauré, uważane za mszę żałobną, dodającą otuchy. Kompozytor zresztą tak sam mówił o tym dziele: „Moje Requiem – mówiono, że nie wyraża strachu przed śmiercią, ktoś nazwał je kołysanką śmierci. Ja w taki właśnie sposób postrzegam śmierć. Jako szczęśliwe uwolnienie, pragnienie szczęścia pozaziemskiego, a nie jako bolesne doświadczenie”. Te słowa przywołał prowadzący koncert, Maciej Kusztal.
Ks. prałat Marek Podyma z kościoła pod wezwaniem św. Brata Alberta w Busku -Zdroju zwrócił uwagę, że takie postrzeganie śmierci nie powinno dziwić. – Zwykle kiedy słyszymy słowo requiem, to myślimy o śmierci. Natomiast wiara każe nam patrzeć dalej, że śmierć nie jest finałem, ale jest przejściem, jest pewnym etapem do życia już w wieczności, przy Chrystusie. I jeżeli utwory powstają inspirowane przez wiarę, również kompozytorów, wielkich mistrzów, to nie możemy się zatrzymywać na motywie grozy, tragedii, bo śmierć ma cel, bo jest nadzieja – tłumaczył.
Ksiądz prałat Marek Podyma był wieloletnim proboszczem kościoła pod wezwaniem św. Brata Alberta i jego budowniczym. Wspominał, że kościół rósł wraz z festiwalem.
– W tym kościele, cięgle w budowie, na początku także wśród rusztowań odbywały się wielkie koncerty. Rokrocznie gości tutaj jakieś ważne wydarzenie, a Requiem pamięci Krystyny Jamroz” do takich należy – zaznaczył.
Spotkanie w kawiarence
W sobotę (9 lipca) Krzysztof Jakowicz i Czesław Grabowski będą gośćmi kawiarenki festiwalowej. Początek o godz. 12.00 w pensjonacie Sanato w Busku-Zdroju.