30 proc. kandydatów więcej niż w roku ubiegłym chce studiować na Politechnice Świętokrzyskiej. Dziś (piątek, 15 lipca) kielecka uczelnia podsumowała rekrutację.
Profesor Artur Maciąg, prorektor do spraw studenckich i dydaktyki mówi, że wynik naboru pozwala na bycie umiarkowanym optymistą.
– Przygotowaliśmy w tym roku akademickim ponad 1900 miejsc na różnych kierunkach studiów. To prawie 100 miejsc więcej niż w ubiegłym roku. Jeżeli chodzi o kandydatów, to na dzień, kiedy zakończyliśmy rekrutację mieliśmy w sumie 2 tysiące zgłoszeń. Natomiast w roku 2021 było ich w tym czasie 1540 – informuje prorektor.
Największą popularnością cieszyła się, jak co roku, informatyka, gdzie było około 400 chętnych. Daje to prawie dwie osoby na jedno miejsce.
Profesor Artur Maciąg mówi, że wynik rekrutacji to konsekwencja bardzo dobrej promocji Politechniki Świętokrzyskiej w szkołach średnich. Drugi powód to rosnące koszty utrzymania. Kielce są pod tym względem tańsze niż Warszawa czy Kraków, dlatego studenci decydują się, by tu zostać.
Kielecka uczelnia przygotowała 23 kierunki, w tym dwa nowe. To inżynieria biomedyczna, którą Politechnika Świętokrzyska będzie prowadziła wspólnie z Uniwersytetem Jana Kochanowskiego oraz zarządzanie biznesowe.
Profesor Artur Maciąg informuje, że w systemie naboru zarejestrowało się 350 studentów z zagranicy, w tym 100 z Ukrainy. Większość chce studiować na którymś z 5 kierunków anglojęzycznych.
– Co do dwóch kierunków, nie mam żadnych wątpliwości, że zostaną one uruchomione. To computer science, czyli informatyka. Tu mamy zgłoszonych już 180 chętnych. Drugim kierunkiem jest mechanical engineering, czyli mechanika i budowa maszyn. Ponad 50 osób zaaplikowało już na ten kierunek – mówi prorektor.
Uruchomienie pozostałych kierunków anglojęzycznych będzie zależało od wyniku rekrutacji uzupełniającej. Rozpoczyna się ona już jutro (16 lipca) i potrwa do 24 lipca. Politechnika Świętokrzyska będzie przyjmowała zgłoszenia na każdy dostępny kierunek, również polskojęzyczny. Nabór uzupełniający obejmie również te kierunki, na których teoretycznie nie ma już wolnych miejsc. Profesor Artur Maciąg tłumaczy to tym, że co roku około 20-30 proc. zakwalifikowanych młodych ludzi rezygnuje ze studiów i nawet na obleganej przez chętnych informatyce pojawią się wolne miejsca.