Jak naprawdę działa spółdzielnia socjalna „Starachowiczanka”? Po zarzutach ze strony Stowarzyszenia Inicjatywa dla Starachowic i radnej Agnieszki Kuś dziś prezydent miasta i władze Starachowiczanki zaprosiły dziennikarzy na pokaz sprzętu i działalności spółdzielni.
„Starachowiczanka” to spółdzielnia, która ma na celu aktywizację zawodową osób trwale bezrobotnych i wykluczonych społecznie. Powstała pięć lat temu, jako część miejskiego programu rewitalizacji miasta – przypomina prezydent Marek Materek.
– Zaczynaliśmy w sierpniu 2017 roku z pięcioma osobami i niewielką ilością sprzętu. Obecnie Starachowiczanka zatrudnia około 50 osób, baza sprzętowa jest znacznie poszerzona, podobnie jak zakres usług wykonywanych przez spółdzielnię. Za całość działań otrzymaliśmy Certyfikat Znaku Jakości Ekonomii Społecznej i Solidarnej 2022 od Ministerstwa Rodziny i Polityki Społecznej – chwali się Prezydent.
Zadania Starachowiczanki to m.in. utrzymywanie zieleni miejskiej, koszenie traw, zarządzanie cmentarzami komunalnymi i szaletami, usuwanie śmieci z przystanków, a w okresie zimowym ich odśnieżanie wymienia dyrektor spółdzielni, Jarosław Warszawa.
– Wykorzystujemy dostępny sprzęt, a baza wciąż się rozrasta, przykładem może być samodzielna kosiarka do trawy, którą steruje się zdalnie. Latem zatrudniamy też pracowników sezonowych, także pełnoletnich uczniów naszych szkół.
Zarzuty dla spółdzielni
W ostatnich tygodniach pojawiło się jednak wiele zarzutów pod adresem Starachowiczanki. Stowarzyszenie Inicjatywa dla Starachowic oraz radna Agnieszka Kuś z Prawa i Sprawiedliwości wskazywali na szereg zaniedbań. To np. wyrzucanie odpadów zielonych na działki gminne zlokalizowane przy ul. Iłżeckiej i Zgodnej.
Za podobne działanie spółdzielnia już została ukarana przez Wojewódzki Inspektorat Ochrony Środowiska. Kolejnym problemem było zaniedbanie kwiatów przy rynku. Aksamitki, które tam rosły, uschły. Dopiero po interwencjach mieszkańców posadzono nowe rośliny, które teraz są systematycznie podlewane.
Włodarz odpiera zarzuty
Prezydent Marek Materek odnosząc się do tych zarzutów mówi, że na gminne działki odpady wywozi wiele firm i osób prywatnych, więc uprzątnięcie terenu nie leży w zakresie prac Starachowiczanki.
– W ubiegłym roku, kiedy WIOŚ nałożył na spółdzielnię mandat za wywożenie tam odpadów, zostały one uprzątnięte. Ja oceniam pracę spółdzielni bardzo dobrze, zwłaszcza w kontekście tego, jak te same prace wykonywały wcześniej inne firmy. Zdarzają się potknięcia, jak w przypadku uschniętych kwiatów przy rynku, ale to normalna część każdej działalności. Jeżeli jest upał, to kwiaty mogą zwiędnąć – powiedział Marek Materek.
Utrzymanie Starachowiczanki kosztuje około 4 mln zł. Taką kwotę miasto płaci spółdzielni za wykonywanie prac.