Dwa obrazy Stanisława Ignacego Witkiewicza ze zbiorów Muzeum Narodowego w Kielcach weszły w skład nowej wystawy w Muzeum Narodowym w Warszawie, zatytułowanej „Witkacy. Sejsmograf epoki przyspieszenia”.
Na ekspozycji znalazło się blisko 500 prac – obrazów, rysunków, pasteli i fotografii. Ekspozycję uzupełnią materiały wideo i archiwalia oraz ikoniczne dzieła twórców międzynarodowej awangardy, m.in. Wasilija Kandinsky’ego, Maxa Ernsta, Rudolfa Schlichtera, Umberto Boccioniego i Marcela Duchampa.
W tę narrację wpisują się także dwa obrazy z kieleckich zbiorów: „Nad przepaścią” oraz „Kompozycja. Walka”. Jak mówi Joanna Kaczmarczyk, zastępca dyrektora Muzeum Narodowego w Kielcach, wypożyczenie dzieł sztuki między placówkami muzealnymi jest częstą praktyką. Dodaje, że nierzadko na wystawy do innych miast trafiają eksponaty z Kielc.
– Zwłaszcza nasza Galeria Malarstwa Polskiego i Europejskiej Sztuki Zdobniczej jest takim „łakomym kąskiem”. Szczególnie malarstwo moglibyśmy często wypożyczać, ale nie zawsze to robimy. Nie wynika to z naszego egoizmu, tylko z troski o naszych odbiorców i zazwyczaj staramy się nie wycofywać eksponatów z wystawy stałej. Jeżeli już to robimy, to w to miejsce możemy zamieścić coś, co pasuje do scenariusza wystawy, też jest atrakcyjne, a z jakichś powodów znajdowało się w magazynie. Bywa też tak, że z muzeum, które wypożycza eksponat, w zamian otrzymujemy inny, który nie mieści się w scenariuszu ekspozycji, a do naszej wystawy pasuje. Zdarza się również, że wypożyczamy eksponaty z magazynów, bo te nasze kolekcje są bardzo bogate – podkreśla.
Joanna Kaczmarczyk dodaje, że wypożyczenie eksponatu to nie tylko dzielenie się nimi z innymi odbiorcami, ale także szansa na pokazanie go w innym kontekście. Tak też jest w tym przypadku.
– Ponieważ to wystawa problemowa, która dotyczy jednego artysty i w dodatku pewnego aspektu jego twórczości, więc tutaj grzechem byłoby wręcz odmówić. To taka dobra współpraca z kuratorami zbiorów innych instytucji muzealnych m.in. też na tym polega, że próbujemy sobie pomagać, jeśli to się nie odbywa ze szkodą dla naszych ekspozycji. Tym bardziej, że eksponaty zestawione w innym trochę kontekście, nabierają nowego wymiaru – tłumaczy.
Autorzy wystawy „Witkacy. Sejsmograf epoki przyspieszenia” rzeczywiście w inny sposób podeszli do dorobku artystycznego Witkacego. Jedna z kuratorek, Zofia Machnicka mówi, że odeszli od chronologicznej narracji: od pejzażu, poprzez Czystą Formę, do Firmy Portretowej, aby w nowy i świeży sposób spojrzeć i odczytać tę niezwykłą twórczość.
– Witkacy był twórcą totalnym, był przecież artystą, malarzem, zajmował się też fotografią, był performerem, filozofem, pisarzem. Dlatego zdecydowaliśmy się podzielić jego twórczość i podporządkować jego prace kilku tematom. Dzięki temu uwypuklamy związki twórczości artystycznej Witkacego z jego refleksją, ale też ze współczesnymi kontekstami, bo bardzo nam zależało, żeby podkreślić aktualność tego niezwykłego artysty – wyjaśnia.
Kuratorzy zaproponowali przegląd tematów ważnych dla samego Witkacego i w sztuce nowoczesnej. Wśród nich znalazły się m.in.: kosmos, ciało, historia, ruch, pierwotna wizja artystyczna, psychologiczna intensywność przeżycia metafizycznego czy refleksja socjologiczna.
Wystawa w Muzeum Narodowym w Warszawie potrwa do 9 października.