Zdjęcia do ekranizacji noweli „Antek” Bolesława Prusa od piątku powstają w Parku Etnograficznym w Tokarni. Stworzenie filmu krótkometrażowego, to kolejna inicjatywa Koła Gospodyń Wiejskich Brzezinianki z gminy Masłów. Panie pokazują, że działalność kół może przybierać także takie nieoczywiste formy.
Reżyserią zajął się Michał Kopeć, na co dzień kierownik zespołu Brzezinianki. On również wybrał historię, która zostanie pokazana. Jak mówił, już pierwszego dnia miały powstać jedne z najważniejszych ujęć.
– Dzisiaj mamy przygotować i sfinalizować tę najtrudniejszą scenę: chora dziewczynka, znachorka, cała procedura magicznego uzdrawiania, czyli włożenie dziecka do pieca na trzy „zdrowaśki” i wyciągnięcie z pieca jego zwłok – zapowiedział.
Z castingu do… pieca
Brzezinianek nie mogło zabraknąć w obsadzie. W roli mamy Antka i Rozalki występuje Ewa Błachut. Przyznała, że od kilku dni przygotowywała się do swojego zadania.
– Tekstu jest niewiele. Bardziej liczy się mimika i granie emocjami. Miejmy nadzieję, że tę dzisiejszą scenę uda nam się oddać w sposób jak najbardziej realistyczny. Chcielibyśmy, żeby to przemówiło do widzów – podkreśliła.
Dodała, że choć nie pierwszy raz panie występują przed kamerą i na swoim koncie mają już zrealizowane teledyski, to jednak udział w filmie jest nowym doświadczeniem.
– Przy teledyskach oswoiliśmy się z kamerą, dzięki czemu na pewno jest nam łatwiej teraz grać, ale film jest to zdecydowanie większy kaliber – mówiła.
Z postacią znachorki mierzy się Anna Supierz. – Michał powiedział, że ta rola chyba najlepiej do mnie pasuje – śmiała się.
Nie zabraknie także dzieci. Mali aktorzy zostali wybrani podczas castingu.
– To są naturszczyki, świetnie grają, nie boją się kamery, są otwarte, śmiałe, takich potrzebowaliśmy – tłumaczył reżyser.
Już w pierwszych ujęciach pojawił się Piotr Bednarski, który wcielił się w rolę Antka. Dużym wyzwaniem okazało się chodzenie, a nawet bieganie boso po kamienistej ścieżce, ale chłopiec nie narzekał.
– Ciężka, bardzo ciężka jest ta praca, stopy bardzo bolą, ale polecam każdemu, żeby, jak tylko jest jakiś casting, wziął w nim udział, bo można wygrać i można przeżyć przygodę – zachęcał.
Rozalkę gra 7-letnia Zosia Falak. Tak mówiła o swojej bohaterce:
– To jest postać, która na początku jest chora, i którą będą wkładali do pieca – wyjaśniła.
Zdjęcia w rękach mistrza
Dzieciom towarzyszyli rodzice. Tata Zosi, Liwiusz Falak żartował, że córka ma aktorstwo w genach.
– Mama Zosi, Magdusia, znalazła ogłoszenie o castingu. Od listopada mieszkamy w Masłowie, i ponieważ u nas w rodzinie są takie aktorskie sytuacje, bo skończyłem łódzką „Filmówkę”, wydział aktorski, więc poszliśmy na casting i Zosia wygrała. Fajnie, że są takie inicjatywy, bo to, po pierwsze, spotkanie z historią, spotkanie z innymi ludźmi, ale też doświadczenie w pracy z kamerą, co może się przydać, ponieważ Zosia marzy, żeby wystąpić w programie „The voice kids” – zdradził. Tata dziewczynki sam również włączył się w pracę na planie.
Nad powstaniem obrazu czuwała doświadczona ekipa filmowców, na czele z Mateuszem Śliwą – reżyserem, scenarzystą, zdjęciowcem, mistrzem filmu krótkometrażowego, co potwierdzają nagrody – w 2019 roku za zdjęcia do obrazu „Credo” zdobył nagrodę Independent Short Film Festival (Niezależnego Festiwalu Filmów Krótkometrażowych) w Los Angeles, natomiast w styczniu tego roku obraz „Last Birthday” otrzymał laury na festiwalu Cannes Shorts, również za zdjęcia.
Za zdjęcia Mateusz Śliwa odpowiada i tym razem. Jak wyjaśnił, bierze udział w nagraniach, korzystając z przerwy w innych obowiązkach.
– Mamy okrojoną ekipę, bo czas wakacyjny, pracujemy w małym składzie, jest gorąco i strasznie tną komary, ale jest fajnie. Kiedy jestem w Polsce, nie mam jakiejś większej produkcji, mogę pomóc ludziom ze Świętokrzyskiego czy sprzętowo czy na zasadzie zdjęć, to chętnie wchodzę w takie inicjatywy. Pomagam może dlatego, że mnie nikt nie pomagał. Do wszystkiego doszedłem sam, bardzo ciężką pracą, i czasami było mi naprawdę trudno. Wiem, jak ważne jest takie wsparcie – tłumaczył.
Trudne zadanie dla charakteryzatorki
O swoich innych planach Mateusz Śliwa na razie zbyt wiele nie może mówić. W przyszłym tygodniu będzie realizował teledyski dla Justyny Steczkowskiej, natomiast w sierpniu wylatuje z kraju.
– Teraz pracuję nad polsko-amerykańską produkcją, bardzo dużą, w Los Angeles. Okres preprodukcyjny będzie już pod koniec sierpnia w Kalifornii, a we wrześniu zaczynamy zdjęcia w Kalifornii, a później chyba kilka dni zdjęciowych będzie w Nowym Jorku – uchyla rąbka tajemnicy.
Na razie jednak w Tokarni musiał się zmierzyć z innym zadaniem. – Mamy scenę wkładania dziewczynki do pieca, ale nie mamy pieca, więc będziemy markować, ale myślę, że się uda – mówił.
Nad scenografią i charakteryzacją czuwa Joanna Biskup-Brykczyńska. Najwięcej pracy miała z małą bohaterką.
– Najtrudniejszą emocjonalnie sceną będzie moment wkładania Rozalki do pieca, i technicznie też, bo aktorzy muszą przekroczyć pewne granice, wejść w swoją rolę. Ale, jeśli chodzi o charakteryzację, wyzwaniem będzie ucharakteryzować dziecko tak, by pokazać, jak wyglądało po tych trzech „zdrowaśkach”. Mam specjalne preparaty i spróbujemy to zrobić – zapewniała.
Joanna Biskup-Brykczyńska pracowała z Mateuszem Śliwą przy produkcji filmu „Last Birthday”. Tak, jak „Antek” powstawał w skansenie w Tokarni, i jak podkreśla scenografka, w tym samym miejscu.
– Właściwie za każdym razem, kiedy wybieramy miejsca w skansenie, to mamy do wyboru tak wiele chat, a jednak najbardziej malowniczy jest ten sektor świętokrzyski i to nie tylko dla nas. Ekipy, które tu przyjeżdżają są zachwycone tymi chałupami, tym dystansem pomiędzy nimi. Mam nadzieję, że dobrze będą wyglądać zdjęcia – dodała.
Niestandardowa działalność, nieszablonowe koło
Na planie zdjęciowym pojawił się wójt Masłowa, Tomasz Lato. Chwalił działalność Brzezinianek.
– Brzezinianki są na pewno pierwszym w województwie, a nie wiem czy także i nie pierwszym w kraju Kołem Gospodyń Wiejskich, które przygotowuje taki film. Ciekawa zabawa, ale też i nauka. Mamy okazję spróbować się w czymś nowym, czyli w produkcji filmowej. Jak widzimy, wygląda to bardzo profesjonalnie. Jest to na pewno niestandardowa działalność – powiedział.
Wojciech Purtak, dyrektor Centrum Edukacji i Kultury „Szklany Dom” w Ciekotach zwrócił uwagę, że panie z Koła Gospodyń Wiejskich same zajęły się pozyskaniem pieniędzy na tę inicjatywę.
– Okazało się, że Brzezinianki są bardzo przedsiębiorcze i oprócz wsparcia, które na co dzień otrzymują ze „Szklanego Domu” i z gminy, pozyskały też środki finansowe na realizację tego filmu z Agencji Restrukturyzacji i Modernizacji Rolnictwa oraz samorządu województwa świętokrzyskiego. To pokazuje, że jeśli chce się realizować bardzo ciekawe, kulturalne propozycje, nieszablonowe, walczące ze stereotypami kół gospodyń wiejskich, to w województwie świętokrzyskim jest to możliwe, przy wsparciu osób, którym ta kultura rzeczywiście jest bardzo bliska – stwierdził.
Zaznaczył, że wiele osób zaangażowało się także w projekt non-profit, dlatego że w niego uwierzyło. – To są charakteryzatorzy i właściciele gospodarstw agroturystycznych, które goszczą ekipę telewizyjną. Wszystkim nam zależy na uzyskaniu efektu, który nie tylko będzie promował gminę Masłów, region świętokrzyski, ale także będzie szansą do zawalczenia z tym filmem na międzynarodowych festiwalach filmów krótkometrażowych – dodał.
Zdjęcia do „Antka” w Tokarni zakończą się w niedzielę.