Drugi dzień 54. Dymarek Świętokrzyskich trwa w Nowej Słupi. Do godz. 19.00 potrwa Festiwal Archeologiczny, podczas którego można zapoznać się przede wszystkim z historią wytopu żelaza.
Władysław Weker, dymarz i pracownik Muzeum Archeologicznego w Warszawie przypomina, że po wybudowaniu pieca należało go osuszyć, a potem wypełnić węglem drzewnym i rudą żelaza. Po godzinie 16.00 piec zostanie rozbity, wówczas wszyscy zobaczą efekt wytopu. – Powstaje coś, co nazywamy łupką żelazną, czyli zredukowane cząstki rudy tworzą takie żelazo gąbczaste. To żelazo trzeba wyjąć zaraz po rozbiciu dymarki i należy je od razu przekuć – informuje dymarz.
Plastyczna obróbka żelaza była konieczna, ponieważ pozwalała oczyścić powstały produkt oraz uformować go w stałą bryłę. Podczas festiwalu można zapoznać się też z informacjami na temat zajęć starożytnych ludów np. wybijania monet, gier wikingów, czy zielarstwa. Pani Wiesława Wójcik z grupy Mokkus z Nowej Słupi mówi, że rośliny, które rosły w tej okolicy w starożytności, dziś są uważane za chwasty. – Pokrzywy, lecz nie tylko liście, ale też nasiona, podobnie komosa biała, czy szarłat siny. O tej porze roku nasiona tych roślin najczęściej wzbogacały zupy – mówi Wiesława Wójcik.
Bartłomiej Błaszkiewicz z sentymentem wraca na Dymarki, mimo że od dawna w Świętokrzyskiem już nie mieszka. Teraz jest wykładowcą na Uniwersytecie Warszawskim i chętnie wiedzę dotyczącą tego regionu przemyca swoim studentom. – Powracam tu regularnie z nostalgią, ale robię to też z pasji – mówi.
Podczas dymarek tradycyjnie swoje stoiska mają m.in. regionalni twórcy. Można kupić rzeźby, obrazy, a nawet naczynia. O godzinie 17.00 rozpocznie się I Folk Festiwal, a o godzinie 20.30 I Świętokrzyska Noc Magii.