Nietypowe i stare rowery oraz modele wykonywane przez ostrowieckiego pasjonata, gra terenowa na rowerach i spotkania z ostrowieckimi policjantami – niedzielne (14 sierpnia) popołudnie w ostrowieckim parku miejskim upłynęło pod znakiem „Rowerowych wakacji”.
Własnoręcznie wykonane jednoślady prezentował ostrowczanin Sebastian Majewski, który zachęcał do podróżowania rikszą, tzw. warszawską. Ławeczka do przewożenia pasażerów w takiej rikszy znajduje się z przodu, a nie z tyłu jak w Indiach.
– W czasie II wojny światowej dużo takich pojazdów jeździło po Polsce. Niemcy zarekwirowali samochody spalinowe i czymś przeciętny człowiek musiał się poruszać – wyjaśnia Sebastian Majewski. Dodaje też, że rower jest tak wyprofilowany, że nie ma mowy o żadnych wypadkach.
Zakup rikszy bez napędu to koszt ok. 10 tys. zł. Ławeczki wykonane są z drewna naturalnego, tj. olchy lub jesiona, które dobrze znoszą różne warunki atmosferyczne, ale są też elastyczne w obróbce. Na drugiej wystawie można było obserwować stare, ale odrestaurowane rowery.
Swoje stanowisko w parku miała także ostrowiecka policja, która pokazała najnowsze motocykle. Jednak kwestie dotyczące ruchu drogowego też były ważnym istotnym elementem spotkania. Nadkom. Dominik Kowalski, naczelnik wydziału ruchu drogowego mówi, że ostrowieccy rowerzyści mają swoje grzeszki.
– Na pewno jazda po chodniku, gdzie są ścieżki rowerowe, a u nas w mieście jest ich bardzo dużo. To także przejeżdżanie przez przejście dla pieszych. W Ostrowcu jest bardzo mało takich miejsc, gdzie rowerem można przejechać przez zebrę. I kolejna sprawa to nie ustępowanie pierwszeństwa pieszym podczas przemieszczania się po chodniku. – podkreśla funkcjonariusz.
Pan Jerzy z Ostrowca Świętokrzyskiego mówi, że rowerem jeździ od ok. 40 lat. Dziennie przejeżdża po 20 kilometrów, nie tylko po mieście. Jednak w Ostrowcu poleca jeździć na Gutwin. Mówi, że kocha rower, ponieważ dobrze działa na jego zdrowie, szczególnie na stawy. Podkreśla, że istotne jest dobre ustawienie kierownicy i siodełka.