W meczu zamykającym 5. kolejkę PKO BP Ekstraklasy Korona Kielce przegrała przed własną publicznością z Wartą Poznań 0:1 (0:1). Gola w 36. minucie z rzutu karnego strzelił Michał Kopczyński.
Kluczowa dla losów spotkania była 12. minuta, w której obrońca gospodarzy Saša Balić został ukarany czerwoną kartką za brutalny faul na Miguelu Luísie.
– Mecz od początku ułożył się po naszej myśli. Najpierw czerwona kartka, a potem rzut karny, który wykorzystaliśmy. W nasze poczynania wdarł się jednak paraliż, a Korona nie miała nic do stracenia. Doping kibiców i postawa gospodarzy sprawiły, że miałem wrażenie, iż obie drużyny mają tyle samo piłkarzy na boisku. Ale najważniejsze są punkty. Co z tego, że dobrze graliśmy z Pogonią i Rakowem, jak minimalnie przegrywaliśmy. Dzisiaj zagraliśmy gorzej, ale zainkasowaliśmy trzy punkty – ocenił trener warty Dawid Szulczyk.
– Przegraliśmy mecz o sześć punktów, bo taka była waga tego spotkania. Sami jednak utrudniliśmy sobie zadanie, bo w 12. min. nieodpowiedzialnie zachował się jeden z zawodników, który dostał czerwoną kartkę. Na dodatek po strzale w trybuny jeden z naszych zawodników został trafiony w rękę. Rzut karny i ta bramka zaważyła. Chcieliśmy doprowadzić do wyrównania, ale nadziewaliśmy się też na kontry. Mimo że w wielu statystykach, jak liczba oddanych strzałów czy liczba rzuty rożnych, byliśmy lepsi od rywali, to nie udało się nam strzelić gola – podsumował trener „żółto–czerwonych” Leszek Ojrzyński.
– Nie mamy się czego dziś wstydzić. Poukładał się ten mecz dla Warty w najlepszy możliwy sposób. Czerwona kartka, później karny. Niektóre późniejsze decyzje sędziego nie były do końca zrozumiałe, ale czasami tak się zdarza. Nie graliśmy źle, mieliśmy swoje okazje, brakowało jednak szczęścia. Porażka powinna nas wzmocnić. Musimy ciężko trenować, żeby wygrać następne spotkanie – stwierdził pomocnik Luka Zarandia.
– Po tej czerwonej kartce grało nam się zdecydowanie ciężej. Później jeszcze ten rzut karny i musieliśmy gonić wynik. Szkoda, bo myślę, że grając jedenastu na jedenastu, Warta była spokojnie do ogrania. Goniliśmy na ile nam zdrowia wystarczyło, ale niestety się nie udało – powiedział napastnik Adam Frączczak.
Była to druga porażka kieleckiego beniaminka w tym sezonie. Korona ma na koncie 7 punktów i zajmuje 10. miejsce w tabeli. Liderem jest Wisła Płock, która ma w dorobku 13 punktów. Z „Nafciarzami” podopieczni Leszka Ojrzyńskiego spotkają się już w najbliższą sobotę w 6. kolejce PKO BP Ekstraklasy. Mecz rozegrany zostanie na stadionie im. Kazimierza Górskiego w Płocku.
Korona Kielce – Warta Poznań 0:1 (0:1)
Bramka: Michał Kopczyński 36. z rzutu karnego
Korona: Forenc – Danek (70. Luka Zarandia), Trojak, Petrow, Balić – Łukowski, Szpakowski (19. Zebić), Sewerzyński, Takáč (46. Ronaldo Deaconu), Frączczak (60. Jacek Kiełb) – Śpiączka (60. Szykawka).
Warta: Lis – Grzesik, Stavrópoulos, Szymonowicz, Ivanov, Matuszewski (90. Pleśnierowicz) – Miguel Luís (46. Corryn), Kopczyński (68. Mäenpää), Żurawski (46. Kupczak), Jakub Kiełb (73. Szmyt) – Adam Zreľák.
Żółte kartki: Śpiączka, Sewerzyński, Zebić – Stavrópoulos, Corryn.
Czerwona kartka: Saša Balić (12. minuta, Korona, za brutalny faul).
Sędziował: Sebastian Krasny (Kraków).
Widzów: 12 743.