Tefilin – pudełeczko zawierające fragmenty Tory posłużyło do opowiedzenia historii dzieci mieszkających w kieleckim getcie. Te dzieje przywołuje nowa wystawa w Ośrodku Myśli Patriotycznej i Obywatelskiej na Wzgórzu Zamkowym w Kielcach. Będzie dostępna dla zwiedzających od 19 sierpnia.
Ekspozycja jest niewielkich rozmiarów. Jak mówi dr Marek Maciągowski, dyrektor OMPiO, w jej centrum jest tefilin z kieleckiego getta.
– Znaleziony kilkanaście lat temu gdzieś w okolicy ulic Silnicznej i Nowego Światu. Jest to przedmiot związany z judaizmem, kulturą żydowską. Religijni Żydzi na czas modlitwy przywiązywali sobie tefilin na głowie i na ręku za pomocą pasków rzemiennych. My pozakazujemy taki oryginalny tefilin, ze śladami gruzu, popękany, zniszczony przez wilgoć, przez czas, ponad stuletni i fragmenty tych zwojów – wyjaśnia.
Historia sędziego Międzynarodowego Trybunału Sprawiedliwości
Wokół tego przedmiotu zbudowana jest narracja, a punktem wyjścia są wspomnienia prof. Thomasa Buergenthala – jednego z najwybitniejszych prawników, specjalizujących się w prawie międzynarodowym i prawach człowieka, emerytowanego profesora The George Washington University w Waszyngtonie, sędziego przewodniczącego Międzyamerykańskiego Trybunału Praw Człowieka w latach 1979-1991, sędziego Międzynarodowego Trybunału Sprawiedliwości od 2000 do 2010 roku.
Dr Marek Maciągowski przywołuje historię opisaną przez profesora:
– To jest piękne wspomnienie o tym, jak dzieci znalazły taki tefilin, gdzieś w getcie, podczas zabawy. Wiedziały, że nie wolno im tego otwierać, bo mogą zostać ukarane przez Boga. Jednak dzieci wiedziały też, że jeżeli ktoś taki zwitek wyciągnięty z tefilinu włoży pod obie pachy, to będzie mógł fruwać. Mali chłopcy byli na tyle ciekawi, że postanowili jednak otworzyć pudełeczko, zwitki włożyli pod pachy, ale jak prof. Buergenthal pisze: nikt nie pofrunął – wyjaśnia.
Prof. Thomas Buergenthal trafił do Kielc razem z rodzicami, jako dziecko. Dyrektor OMPiO tłumaczy, że zadecydował o tym przypadek.
– Pociąg, którym jechali został zbombardowany. Zatrzymali się w Kielcach i tutaj zostali. Opisał swoje życie dziecka, swoich przyjaciół, zabawy, ale także te bardzo tragiczne momenty selekcji, kiedy udało mu się przeżyć. Jego rodzice mieszkali przy ulicy Silnicznej. On zaprzyjaźnił się z polskimi rodzinami, dziećmi. Jego ojciec doskonale znał niemiecki, więc znalazł zatrudnienie w instytucjach niemieckich, w warsztatach pracy, był tłumaczem, był pośrednikiem między robotnikami, a nadzorcami – Niemcami – mówi.
„Można to nazwać szczęściem”
Na wystawie możemy odnaleźć także wspomnienia prof. Thomasa Buergenthala, które dotyczą wywózki Żydów z kieleckiego getta.
– Opisuje sytuacje, kiedy sąsiedzi, w czasie selekcji, poprosili rodziców małego Thomasa o zajęcie się dwójką małych dzieci żydowskich, kielczan. Rodzice Thomasa przyjęli je, opiekowali się nimi prawie rok. Po likwidacji kieleckiego getta zostali razem z grupą robotników i tych osób, które były potrzebne Niemcom do pracy, przesiedleni do obozu Stolarska – Jasna – wyjaśnia Marek Maciągowski. – W tym obozie, w maju 1943 roku Niemcy postanowili wymordować wszystkie dzieci żydowskie. I znów przypadkiem, cudem, kilkorgu dzieci udało się przeżyć. Wśród nich był Thomas Buergenthal, ale wtedy nie przeżyły te dzieci, którymi się opiekowali rodzice. Była to dziewczynka Sara Lachs i mały Icek Friedman. Zostały zamordowane na Pakoszu. Thomas przeżył dlatego, że też znał niemiecki, i powiedział oficerowi prowadzącemu selekcję, że on jest w stanie pracować, choć był małym chłopcem. Niemiec uwierzył mu – opowiada Marek Maciągowski.
Na wystawie widnieje cytat ze słów profesora Thomasa Buergenthala: „Często pytam się, dlaczego właśnie ja ocalałem? Dlaczego nie inni? Nie wiem. Można to nazwać szczęściem”.
To szczęście było z nim także później. Profesor przeżył wysyłkę do obozu w Auschwitz, marsz śmierci do Sachsenhausen. Po wyzwoleniu obozu został przygarnięty przez polską kompanię zwiadowczą 1. Dywizji Piechoty im. Tadeusza Kościuszki, z którą dotarł do Berlina. Młody kapral, z którym się zaprzyjaźnił, po wojnie zabrał go do żydowskiego domu dziecka w Otwocku. Tam, po wojnie, Thomasa odnalazła matka.
Fragment życia na wystawie
Na wystawie można zobaczyć współczesne zdjęcie prof. Thomasa Buergenthala i fragment listu, który napisał do dr. Marka Maciągowskiego:
„Wspomnienia z mojego dzieciństwa w getcie i mojego życia w Kielcach, mimo upływu lat, wciąż wpływają na moje życie. Dlatego czuję się niemiernie zaszczycony, że fragment mojego wspomnienia będzie wykorzystany na wystawie (…)”.
Scenografię wystawy przygotował Dariusz Ścisło. Przyznał, że zbudowanie ekspozycji bazującej na jednym przedmiocie było wyzwaniem.
– Najważniejsza jest opowieść. Te materiały, które zaczęły spływać, pokazały, że na bazie jednego elementu można opowiedzieć tę historię. Dla mnie, kiedy patrzę na tę wystawę oczami widza, właśnie ta opowieść jest najważniejsza, ważniejsza niż rzecz. Przepisem na stworzenie wystawy jest zapoznanie się z historią, wczucie się w nią. Na tej podstawie w głowie rodzi się jakiś obraz, który chciałoby się przekazać innym odbiorcom – tłumaczy.
Wystawa zostanie udostępniona zwiedzającym w piątek, 19 sierpnia. Będzie można ją oglądać do końca sierpnia. Ekspozycja nawiązuje do 80. rocznicy likwidacji kieleckiego getta, która rozpoczęła się w nocy z 19 na 20 sierpnia 1942 roku. Do 24 sierpnia 1942 roku Niemcy wywieźli z Kielc ok. 20-21 tys. Żydów, a ponad 1,2 tys. zamordowali na miejscu.