Flagowa miejska rewitalizacja Rynku Łazarskiego kosztowała 43 mln zł, ale zwolenników jej realizacji trudno znaleźć.
Po otwarciu rynku jesienią 2021 roku kupcy narzekali, że przez wielki otwór w dachu pada śnieg i deszcz. Wtedy miejscy urzędnicy mówili, że dziura ma zapewnić wentylację latem. Po upalnych miesiącach kupcy nie zmieniają swojej oceny realizacji inwestycji.
– Parasolami zasłaniamy się przed słońcem, bo normalnie się opalamy. W skali od zera do dziesięciu oceniam to na zero – mówi jeden z kupców.
– Rozstawiamy zadaszenie, bo musimy chronić siebie i towar. Wie Pan ile tu wyrzucamy towaru? To zadaszenie się w ogóle nie nadaje.
– Beznadziejnie oceniam. Panie, a co tu jest? Gdzie są rośliny? Niedługo cały Poznań zabetonują – mówili inni kupcy.
Część wystawców nie chciała mówić do mikrofonu, ale powiedzieli nam, że z nowej infrastruktury nie są zadowoleni. Słońce pali owoce i warzywa, dlatego codziennie muszą rozstawiać parasole i namioty, kiedy pada deszcz pod specjalnym dachem jest ogromny hałas, podłoże bardzo szybko się brudzi, a oni sami nie mają pomieszczeń technicznych, ani toalety.
Za to w porównaniu z rynkiem sprzed remontu, płacą więcej za możliwość sprzedaży.