Bezsensowny i niepotrzebny – tak wielu kieleckich radnych ocenia pomysł wprowadzenia zmian w statucie miasta umożliwiających jego podział na dzielnice. Projekt uchwały w sprawie przyjęcia dokumentu będzie jednym z tematów dyskusji wrześniowej sesji rady miasta.
Jego autorami są radni Koalicji Obywatelskiej.
Przewodniczący rady miasta, Jarosław Karyś, jest przekonany, że wprowadzenie podziału na dzielnice w Kielcach jest pozbawione sensu.
– Jest to tylko dodatkowa biurokracja oraz obciążenie dla budżetu Kielc, które nic nie wnosi i nie usprawnia funkcjonowania samorządu. Zapis dotyczący tej kwestii nie jest obligatoryjny, jednak myślę, że nawet samo wprowadzenie tej opcji do statutu jest błędem. Moim zdaniem wdrożenie takiego rozwiązanie w mieście z liczbą mieszkańców poniżej 200 tys. mija się z celem – stwierdza.
Przeciwna temu rozwiązaniu jest przewodnicząca klubu Projekt Wspólne Kielce, Anna Kibortt, która zwraca jednocześnie uwagę, że zapisy statutu nie narzucają obowiązku wprowadzania podziału miasta na jednostki pomocnicze.
– Rozmawiałam z przedstawicielami rad miast, w których dzielnice funkcjonują od wielu lat. Zwrócono mi uwagę na szereg problemów związanych z tym rozwiązaniem. Po pierwsze dzielnice w niektórych dużych miastach mogą mieć sens, ale tam powierzchniowo dzielnica jest wielkości Kielc. Ponadto pojawiają się problemy z utworzeniem budżetu dla każdej dzielnicy. Oczekiwania mieszkańców na lepsze funkcjonowanie mogłyby być niewspółmierne do posiadanych pieniędzy. Rodzą się też problemy z realizację inwestycji na granicach dzielnic. Np. jedna dzielnica może chcieć zrealizować budowę chodnika, a druga już nie. W końcu pojawiają się także sytuacje, że w jednej dzielnicy są ludzie aktywni i chętni do działania, a w innej nie ma takich osób – argumentuje.
Zaangażowany w prace nad nowym statutem Kielc radny Marcin Stępniewski, z klubu PiS także jest przekonany, że wprowadzenie podziału na dzielnice nie przyniesie zbyt wielu korzyści miastu.
– Podchodzę do tego tematu sceptycznie. Zwłaszcza po doświadczeniach zdobytych np. w Rzeszowie. Przewodniczący tamtejszej rady miasta dość krytycznie oceniał to rozwiązanie, sugerując, by nie decydować się na taki krok, a to dlatego, że może to być fikcja. Dzielnice zostaną utworzone, jednak reprezentujący je radni będą pobierać diety, a organy uchwałodawcze czy opiniodawcze nie będą miały realnych kompetencji wpływania na to co się dzieje w mieście. Opiniowanie uchwał przez te organy też może tylko wydłużyć proces decyzyjny. Biurokracja powinna być ograniczana, a nie poszerzana – ocenia.
Wątpliwości odnośnie podzielenia Kielc na dzielnice ma również przewodniczący klubu Bezpartyjni i Niezależni, Kamil Suchański, który jest zdania, że obecnie w Kielcach nie ma potrzeby tworzenia dzielnic.
– W części miast wojewódzkich funkcjonuje taki podział. Wydaje mi się jednak, że taka decentralizacja nie do końca jest potrzebna w przypadku miasta pokroju Kielc. W naszym mieście mieszka mniej niż 200 tys. ludzi. Należy także mieć na uwadze, że statut nie określa jak dzielnice miałby konkretnie funkcjonować, jakie wiązałby się z tym koszty czy jakie byłby obowiązki szefów rad tych dzielnic – wskazuje radny.
Z kolei możliwość podziału miasta na dzielnice pozytywnie ocenia uczestnicząca w pracach nad nowym statutem Kielc Katarzyna Czech-Kruczek z klubu Koalicji Obywatelskiej.
– Utworzenie jednostek pomocniczych przede wszystkim usprawniłoby komunikację z mieszkańcami. Możliwe byłoby także sprawniejsze monitorowanie problemów w poszczególnych częściach Kielc przy jednoczesnym większym zaangażowaniu społeczeństwa w sprawy najbliższej okolicy. Dzielnice pomogłyby też w budowaniu społeczeństwa obywatelskiego. Dobrze funkcjonujące jednostki pomocnicze mogą być dużą pomocą. My jako radni nie zawsze jesteśmy w stanie dotrzeć lub zaangażować się w każdy problem mieszkańców miasta w równym stopniu – twierdzi radna.
Projekt uchwały dotyczącej nowego statut miasta będzie poddany pod głosowanie podczas najbliższej sesji rady miasta, która odbędzie się 15 września.