– Ta propozycja Komisji Europejskiej jest bezprawna, nie ma ona takich kompetencji, by proponować obowiązkowe ograniczenie zużycia energii elektrycznej we wszystkich krajach członkowskich – powiedział na antenie Radia Kielce wiceminister spraw zagranicznych Piotr Wawrzyk.
– Ani traktat, ani żadne inne dokumenty na jego podstawie wydane nie przyznają takich kompetencji. Z tego względu ta propozycja nie zasługuje na poważne potraktowanie. Komisja Europejska wykorzystuje trudną sytuacje, w jakiej znalazły się kraje członkowskie, by poszerzać swoje kompetencje – ocenił.
Tymczasem polski rząd zaproponował zmiany w systemie handlu prawami do emisji dwutlenku węgla (ETS). Wiceminister podkreśla, że trwają intensywne prace, by przekonać pozostałe kraje, że wystarczy ten jeden ruch, by ceny energii spadły w całej Unii Europejskiej.
– Nie ma po co kombinować, przypisywać sobie kompetencji przez Komisję Europejską i naginać unijnego prawa. Wystarczy ten jeden, prosty zabieg, a ceny energii, jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki zaczną spadać – dodał.
Na pytanie, czy za radą Solidarnej Polski, warto wypowiedzieć system ETS, gość Radia Kielce podkreślił, że na razie potrzebne są rozmowy z innymi państwami, by poparły propozycję Polski.
– Na dziś to rozwiązałoby ten problem, wystarczy zawieszenie na 2-3 lata, albo zamrożenie ceny, która jest głównym problemem. Jeszcze 1,5 – 2 lata temu ETS-y były niemal bezwartościowe, a teraz ich cena jest tysiące razy wyższa. Te ceny są sztucznie windowane, bo ETS-y nie są aż tyle warte. Ta trudna sytuacja na rynku jest wykorzystywana przez spekulantów giełdowych, a pytanie, na ile także przez Rosję. Teraz Rosja już nie ma takich możliwości, ale wcześniej też próbowała grać cenami ETS-u zdając sobie sprawę, że to może doprowadzić do zamieszania w państwach członkowskich, a tym samym osłabienia siły politycznej tych państw w przeciwstawianiu się Rosji – dodał.
Piotr Wawrzyk podkreślił także, iż w Polsce nie jest przewidziane czasowe wyłączanie prądu.
– Ale ostateczna decyzja w tym zakresie należy do samorządów. Jeśli nie będą sobie radziły z tą sytuacją, to może będą np. decydować się na wyłącznie oświetlenia w godzinach nocnych. Ale zwracam uwagę, że przyjęliśmy ostatnio ustawę, która sprawia, że te ceny dla samorządów, a przede wszystkim dla mieszkańców nie powinny być dużo wyższe. Kilkaset procent wzrostu cen energii jest nie do przyjęcia. Jeśli samorządy będą realizowały tę ustawę, a dostają na to pieniądze, prawie 14 mld złotych, żeby nie podwyższać cen energii, to tych sytuacji nie powinno być. Jeśli samorządy sobie z tym nie poradzą przy wykorzystaniu pieniędzy od państwa, to będzie to kwestia złego funkcjonowania poszczególnych samorządów – dodał wiceminister.
Gość Radia Kielce odniósł się także do kwestii ewentualnego przesunięcia terminu wyborów samorządowych. W jego ocenie, z przyczyn logistycznych jest to dobra koncepcja.
– Mówimy o bardzo skomplikowanym procesie wyborczym To wybory rad gmin, rad powiatów, sejmików wojewódzkich, wójtów, burmistrzów i prezydentów miast. W tym samym czasie komisie musiałyby być powoływane do wyborów parlamentarnych. To skomplikowany proces, jak rozdzielić pracę w lokalach wyborczych tych niejako dwóch komisji wyborczych. Chcemy uniknąć sytuacji, gdy obywatele byliby zdezorientowani, jak miało to miejsce w 2014 roku. Stąd moim zdaniem to przełożenie wyborów na wiosnę 2024 jest dobrym pomysłem – ocenił.
Wiceminister podkreślił, że najważniejsze jest rzetelne przeprowadzenie wyborów w sposób przejrzysty dla obywateli.