Historia o skomplikowanych wyborach i o byciu człowiekiem w trudnych warunkach. Krótkometrażowy film „Zomoza” w reżyserii Konrada Łęckiego ujrzał światło dzienne.
Obraz miał premierę w piątek, w kinie „Moskwa” w Kielcach. Oprócz widzów, w premierze udział wzięli aktorzy i osoby zaangażowane w powstanie produkcji.
Pomysłodawcą i producentem filmu jest Zbigniew Kowalski – prezes Stowarzyszenia Rekonstrukcji Historycznych 4. Pułku Piechoty Legionów w Kielcach, nauczyciel historii w I Liceum Ogólnokształcącym im. Stefana Żeromskiego w Kielcach. Przyznał, że pomogła pandemia. Z powodu obostrzeń z nią związanych nie mógł zorganizować rekonstrukcji, którą od kilku lat można było oglądać w przestrzeni Kielc w rocznicę stanu wojennego.
Od rekonstrukcji do filmu
– Od dawna niosłem się z tym pomysłem, bo spodobał mi się pierwszy film Konrada Łęckiego „Grudniowe rozmowy”. Używałem tej produkcji do omówienia stanu wojennego na lekcjach. No ale ile razy można powtarzać to samo? Tak się szczęśliwie złożyło, że pomysł scenariusza, który miał być inscenizacją rekonstruktorską spodobał się reżyserowi Konradowi Łęckiemu. Napisał profesjonalny scenariusz i zgodził się reżyserować, a moim zadaniem było zebranie pieniędzy. Rekonstruktorów mam, sprzęt mam. Dwa lata nam to zajęło w warunkach pandemicznych, ale udało się – podkreślił.
Koszt produkcji filmu wyniósł ok. 120 tys. zł. Budżet w większości składał się z dobrowolnych datków prywatnych osób.
– Założenie było takie, że to film niekomercyjny, aby nauczyciele mogli go wykorzystywać na zajęciach. To, że się udało go nakręcić i udało się doprowadzić do premiery to już sukces – mówił Zbigniew Kowalski.
Film wyreżyserował Konrad Łęcki, i choć od lat nie zajmuje się już filmami krótkometrażowymi, tym razem zrobił wyjątek ze względu na Zbigniewa Kowalskiego.
– Cenię pana Zbyszka za jego działalność patriotyczną, edukacyjną dla młodzieży. Kiedy zaproponował film pomyślałem czemu nie, zwłaszcza, że wcześniej współpracowaliśmy przy „Wyklętym”. Cieszę się, że mogłem dołożyć swoją cegiełkę do tego projektu – przyznał.
„Sytuacja, którą my pokazujemy jest kontrowersyjna”
Konrad Łęcki zapytany o czym to film, odpowiedział:
– „Zomoza” to film o zawiłej naszej historii związanej ze stanem wojennym. To co prawda tylko taki wycinek, epizod, ale dotyka tamtych czasów. Sytuacja, którą pokazujemy jest kontrowersyjna – zaznaczył.
Akcja filmu dzieje się w listopadzie 1982 roku, w niedzielny poranek. Opowiada o losach młodych ludzi, którzy zostali wcieleni do wojska, choć tego nie chcieli. Mieli bronić praw Polski Ludowej mimo że, sami często działali w opozycji.
Taką postacią jest kapral Sobczak, w którego wciela się Marek Miśko. Stwierdził, że jego bohater u wielu osób wywoła kontrowersje. – Stan wojenny dla Polaków wydaje się czarno-biały, czyli ci, co w mundurze, to są źli. Tu okazuje się, że komandor Sobczak, który wywodzi się z wojsk specjalnych pokazuje bardzo polski charakter w tych trudnych czasach. Buntuje się przeciwko zastanej sytuacji, przeciwko swoim przełożonym. Występuje z bronią przeciwko milicji obywatelskiej atakującej ludzi wychodzących z kościoła. Porywa milicjanta. W stanie wojennym byli ludzie dobrzy i źli, ale byli też tacy, którzy nie chcieli nosić munduru w tamtym czasie – dodał.
Trudna historia
Postacią niejednoznaczną jest także drugi z głównych bohaterów, kapitan Mirowski. Zagrał go kielczanin Michał Pustuła, który tak o nim mówił:
– Z jednej strony jest żołnierzem, jest wychowany w żołnierskim duchu, jest przyzwyczajony do tego, że powinien wykonywać rozkazy, ale z drugiej strony zdaje sobie sprawę z tego, że niektóre rozkazy są idiotyczne, więc on się z nimi nie zgadza, ale oficjalnie nie może odmówić ich wykonania. Ma taki wewnętrzny dylemat – wyjaśnił.
Zbigniew Kowalski zapytany, czy pokazuje historię prawdziwych ludzi odpowiedział, że „Zomoza” łączy w sobie różne historie, ale zwraca uwagę na prawdziwy problem.
– Choć od wielu osób usłyszałem, że to nie jest prawda, to przecież także opracowania historyczne pokazują co się działo z ludźmi, którzy nie chcieli służyć w wojsku i trafiali do Wojskowych Obozów Internowania takich jak Czerwony Bór – wskazał na publikacje Instytutu Pamięci Narodowej.
Na premierze byli obecni byli także Ryszard Stando i Andrzej Wydra, którzy nie chcieli wstąpić do wojska ludowego. Opowiadali, jak wysoką cenę zapłacili za odmowę.
Po „Grudniowych rozmowach”
Film „Zomoza” powstawał w większości w Kielcach. Udział w im wzięli aktorzy zawodowi, ale także grupy rekonstrukcyjne, m.in. Stowarzyszenie Rekonstrukcji Historycznych 4. Pułku Piechoty Legionów w Kielcach, Grupa Rekonstrukcji Historycznej Milicji Obywatelskiej z Warszawy, kilka osób ze Stowarzyszenia Rekonstrukcji Historycznych „Jodła” oraz Grupa Rekonstrukcji Historycznych Ludności Cywilnej z Warszawy.
Michał Pustuła chwalił atmosferę na planie filmowym. – Przede wszystkim Konradowi udało się stworzyć wyśmienitą ekipę aktorską, jak i techniczną. W pewnym momencie mieliśmy zgrany organizm, który grał. Wydaje nam się, że się nawet polubiliśmy i trochę za sobą tęskniliśmy. Ogromna też zasługa pana Zbyszka, który do ekipy aktorów, których zgromadził Konrad dołączył rekonstruktorów, którzy znakomicie się odnaleźli na planie. Są zawodowcami – ocenił.
Film „Zomoza” ma być ogólnie dostępny na znanej platformie wideo.
Premierę obrazu poprzedził pokaz filmu krótkometrażowego „Grudniowe rozmowy”, który powstał 10 lat temu jako praca studencka Konrada Łęckiego.