Pierwszy kielecki tor do rowerowych akrobacji został wreszcie oddany do użytku. Inwestycja finansowana z budżetu obywatelskiego miała być gotowa do końca ubiegłego roku. W trakcie realizacji projektu pojawiły się jednak problemy, które opóźniły jej ukończenie o kilka miesięcy.
Pierwsze kłopoty pojawiły się, kiedy na budowie znaleziono ceglane pozostałości, które musiały zostać zbadane przez konserwatora zabytków. Kiedy można było przystąpić do realizacji zadania, większość pracowników firmy budowlanej zachorowała na COVID-19. Prace rozpoczęto więc w marcu 2022 r., a inwestycja miała zostać oddana tuż przed wakacjami. Tak się jednak nie stało z uwagi na opóźnienia w dostawach materiałów budowlanych.
Lider grupy rowerzystów, którzy stali za inicjatywą powstania toru, Maks Czupryński z grupy Street Club Kielce podkreśla, że jazda na pumptracku ukierunkowana jest przede wszystkim na akrobację oraz pokonywanie toru na czas.
– Podczas jazdy, użytkownicy koncentrują się na ściganiu się oraz budowaniu koordynacji ruchowej w zasadzie od najmłodszych lat. Po torze można jeździć na każdym sprzęcie, czy to na hulajnodze, rowerze BMX, większych jednośladach oraz rowerach miejskich. Zdarzają się nawet przypadki osób, które próbują swoich sił na pumptracku na kolarzówkach. Każdy może się tu odnaleźć – przekonuje.
Maks Czupryński dodaje, że tor jest jednym z najnowocześniejszych tego typu obiektów w kraju. – Ludzie z całej Polski dopytywali nas, kiedy nastąpi otwarcie pumptracku. Wiele osób chce do nas przyjechać, żeby móc się przejechać na kieleckim torze – zaznacza.
Członek lokalnej grupy rowerowej, Krzysztof Tracz, także pozytywnie ocenia oddany do użytku pumptrack. Rowerzysta jest zdania, że tor może być wymagający, ale każdy będzie mógł się na nim dobrze bawić.
– Miałem już okazję jeździć po tym torze. Podoba mi się jak został wykonany. Układ poszczególnych elementów także jest przemyślany. Jednak pumptrack jest dość wymagający pod kątem umiejętności, aby móc w pełni z niego korzystać i dobrze się bawić – ocenia. – Takiego obiektu brakowało w Kielcach. Na szczęście znalazły się w naszym mieście osoby, którym zależało na realizacji tego projektu. Sami często przygotowujemy we własnym zakresie tory w lasach, jednak ciężko porównywać to z takim obiektem – dodaje rowerzysta.
Prezydent Kielc, Bogdan Wenta powiedział, że realizacja inwestycji z budżetu obywatelskiego pomaga w budowaniu lokalnych społeczności. – Mam nadzieję, że w najbliższej przyszłości na pumptracku będą mogły odbywać się imprezy sportowe. Sama okolica temu sprzyja, jak np. sąsiedztwo Hali Legionów. Chcemy, by to mieszkańcy miasta mogli dalej decydować o tym, jak będzie wyglądać ich najbliższe otoczenie, tak by dzięki takim projektom mogły się odbywać wydarzenia, które wpłyną na zacieśnianie więzi w lokalnych społecznościach – mówi.
Budowa pumptracka w Parku Baranowskim w Kielcach kosztowała ponad milion złotych.