Pracownicy dwóch największych starachowickich firm żądają podwyżek. Ich oczekiwania nie są jednak akceptowane przez zarządy spółek.
Jak informowało Radio Kielce, w PKC, zakładzie produkującym wiązki elektryczne, obowiązuje spór zbiorowy, rozmowy zaplanowano na środę (28 września). Z kolei w MAN-ie protest rozpoczął się w poniedziałek (26 wrzesnia).
Przewodniczący NSZZ Solidarność, Jan Seweryn zaznacza, że forma protestu ma skłonić zarząd firmy do podjęcia rozmów płacowych.
– Zdecydowaliśmy, aby protest rozpocząć od zbojkotowania ankiety prowadzonej corocznie w zakładzie, która ma badać nastroje wśród pracowników. Takie ankiety są prowadzone w całym koncernie Volkswagena, do którego należy MAN. Zarząd spółki przywiązuje dużą wagę do udziału w tej ankiecie. Pracownicy są nakłaniani do jej wypełnienia, a czasem wręcz przymuszani. My więc – jako pierwszą formę protestu – przyjęliśmy bojkot. Powiesiliśmy plakaty na terenie zakładu i czekamy na reakcję zarządu. Nie wykluczamy jednak zaostrzenia protestu – zapowiada związkowiec.
Powodem podjęcia protestu są oczekiwania płacowe.
– Związki wystąpiły z wnioskiem o podwyżkę wynagrodzenia o 10 proc. i wypłacenie premii w całości, bez obniżania jej z uwagi na brak produktywności. Natomiast zarząd zaproponował podniesienie pensji o 2 proc. Zarząd zarzuca nam także, że nie zgodziliśmy się na elastyczny czas pracy. Jednak naszym zdaniem, elastyczność w zakładzie jest, pracodawca rozdysponowuje nam znaczną część urlopu, teraz też zarząd zwrócił się do nas z prośbą o zwiększenie limitu godzin nadliczbowych z 260 do 340. Najprawdopodobniej wyrazimy na to zgodę, więc naszym zdaniem podejmujemy wiele działań na rzecz zakładu – relacjonuje Jan Seweryn.
Przypomnijmy, w drugim co do wielości zakładzie w mieście, czyli w PKC, od ubiegłego tygodnia obowiązuje spór zbiorowy. Rozmowy z zarządem tej firmy zaplanowane są na środę (28 września). Jak będzie w MAN-ie nie wiadomo, bo nie wyznaczono nawet terminu rozmów zarządu z pracownikami.