Straciła córkę, teraz obawia się o los wnuka. Chodzi o sprawę Przemysława M., który dwa lata temu w Pińczowie zaatakował brutalnie żonę. Po tym, jak uderzył jej głową o ścianę, kobieta zmarła. Ich 4-letni wówczas synek znalazł schronienie u rodziców zmarłej. Niebawem ojciec dziecka wyjdzie z więzienia, a dziadkowie właśnie rozpoczęli walkę o odebranie mu praw rodzicielskich – pisze TVP 3 Kielce.
Katarzyna Nowicka zmarła w listopadzie 2020 roku. Miała 36 lat. Do jej śmierci przyczynił się mąż, który zaatakował ją przed szpitalem, w którym pracowała. Powodem miał być rozwód, którego chciała kobieta.
– Prokurator zarzucił w akcie oskarżenia, że sprawca chwycił pokrzywdzoną za włosy i mocno uderzył głową o ścianę – mówi sędzia Jan Klocek, rzecznik prasowy Sądu Okręgowego w Kielcach. Po kilku godzinach od ataku, stan zdrowia Katarzyny Nowickiej zaczął się pogarszać. Zmarła 8 godzin później. Przemysław M. został zatrzymany. Usłyszał zarzut spowodowania ciężkiego uszczerbku na zdrowiu skutkującego śmiercią, za co groziło mu dożywocie.
– Sąd ustalił jednak, że było to odepchnięcie i rzeczywiście uderzenie głową o ścianę, zmieniając ustalenia faktyczne, a więc także kwalifikację czynu – opisuje sędzia Jan Klocek.
Kobieta zmagała się z genetyczną chorobą Recklinghausena, która mogła mieć wpływ na krwotok, który wystąpił po uderzeniu. To właśnie on był bezpośrednią przyczyną śmierci. Sąd skazał mężczyznę na zaledwie 8 miesięcy pozbawienia wolności.
Wcześniej nie było sygnałów, by w rodzinie dochodziło do przemocy.
– Wyglądali na normalną rodzinę. W domu żadnych awantur się nie słyszało – mówią sąsiedzi.
– Pińczowska policja nie prowadziła żadnych czynności wobec członków tej rodziny – potwierdza asp. sztab. Damian Stefaniec, oficer prasowy KPP w Pińczowie.
Jak mówią sąsiedzi, Przemysław M., który miał zmagać się z nałogami, nie stronił od towarzystwa.
– Różne rzeczy się działy. Raczej to chodziło o tego faceta. Było słychać w nocy, w klatce dużo ludzi, przede wszystkim mężczyzn – opisują świadkowie.
Rodzice zmarłej Katarzyny nie mogą pogodzić się ze stratą córki. Obwiniają zięcia.
– Jakby zięć nie poszedł, nie uderzył, to nie byłby potrzebny lekarz. Ona by po prostu do tej pory żyła – mówi Maria Nowicka, babcia chłopca.
Pani Maria wraz mężem zostali rodziną zastępczą dla 4-letniego wówczas wnuka. Teraz chcą walczyć o to, aby chłopiec został z nimi na stałe.
– Wniosłam o zabranie praw ojcu. I chciałabym jakiejś sprawiedliwości. W sensie, żeby to dziecko rozwijało się dobrze dalej, bo przeżyło traumę po stracie mamy – przypomina pani Maria.
Przemysław M. z więzienia wyjdzie w listopadzie.
– W mojej ocenie, jak najbardziej są przesłanki do tego, żeby rozważać całkowite pozbawienie władzy rodzicielskiej danego rodzica, choćby z tego względu, że jego zachowanie wywołuje bardzo ujemne skutki w sferze psychicznej dziecka i zagraża jego dobru – mówi Wojciech Stachowicz-Szczepanik, radca prawny.
Odbyła się już pierwsza rozprawa dotycząca przyszłości dziecka. Termin kolejnej sąd wyznaczy po wyjściu Przemysława M. z więzienia.