24 artystów bierze udział w 12. plenerze malarskim, który odbywa się na Karczówce w Kielcach. Efekty trwających dwa tygodnie działań artystycznych będzie można poznać podczas wernisażu, który odbędzie się w niedzielę (2 października) po mszy świętej o godz. 12.00.
Ks. Mariusz Zakrzewski wyjaśnia, że wydarzenie zorganizowało Pallotyńskie Centrum Dialogu Wychowania i Promocji „Karczówka” oraz Towarzystwo Przyjaciół Sztuk Pięknych w Kielcach.
– Po raz kolejny mogliśmy przeżywać piękne chwile, pełne twórczych, jak widać, efektów. To miejsce jest przesiąknięte duchem modlitwy przez 400 lat, więc serca które wyrażały to, co jest na płótnie, uchwyciły ducha, który da się tutaj odczuć – podkreślił.
Maria Salus, wiceprezes Towarzystwa Przyjaciół Sztuk Pięknych informuje, że artyści przebywają na Karczówce od 19 września.
– W tym roku w plenerze udział biorą 24 osoby, z Warszawy, ze Skarżyska czy z okolic Staszowa, ale dominują artyści z Kielc – podkreśla.
Zapis obrazu
Po raz piąty w plenerze uczestniczy Monika Łesyszak, która na co dzień jest przewodnikiem świętokrzyskim. O Karczówce może długo opowiadać, bo jest to ulubione miejsce spacerów wielu kielczan. Natomiast jako malarska dostrzega tam wiele inspirujących miejsc.
– Przede wszystkim otoczenie, sam rezerwat, droga na Karczówkę, ta o której Żeromski mówił: „moja aleja ku Karczówce, mój wyśniony latami w Warszawie daleki widok górski”. Ja oczywiście jestem z Kielc, ale Karczówkę widać wszędzie i samo to wejście na Karczówkę jest fantastyczne – powiedziała.
Na jednej ze swoich prac naszkicowała postać Kolumbina Tomaszewskiego.
– On wygląda troszkę jak dobry duch pilnujący klasztoru, bo był to rzeczywiście wspaniały człowiek, bardzo barwna postać. Był człowiekiem z krwi i kości. Jak oprowadzam tutaj turystów, to zawsze im mówię, że niezależnie od wyznania, przed wyrzeźbionym konfesjonałem można klęknąć, bo jako człowiek wesoły, sympatyczny, Kolumbin na pewno wszystkie grzechy, które nie są poważnymi zbrodniami, na pewno by odpuścił – żartowała.
Klimat przeniesiony na płótno
Janina Raczyńska-Kraj z Radlina koło Kielc, w plenerze na Karczówce uczestniczy po raz drugi. Zapytana, co ją inspiruje, odpowiedziała, że przede wszystkim cisza.
– Tu można malować, bo jest spokój, nie rozpraszają obowiązki dnia codziennego. Taki dobry czas. Karczówka jest wizytówką Kielc, miasto mamy u stóp. Niby jesteśmy w mieście, ale wokół nas jest piękna przyroda, i tę naturę próbujemy malować, utrwalać. Malowałam obraz, w którym wykorzystałam też widok z kartki z lat 70. XX wieku, na której budynki były przykryte dachem koloru ceglastego – zdradziła.
Na emocje postawił Mirosław Madej. – Jest tu atmosfera, której się nie da przecenić. Staram się ją, po swojemu, przenieść na płótno – powiedział. W plenerze uczestniczy też małżeństwo: Halina Gołąbczak-Pela i Mieczysław Pela. Są tu po raz piąty. Oboje mają wspomnienia z tym miejscem z czasów młodości.
– Karczówkę pamiętam jak miałam z pięć lat. Wtedy była dla mnie najładniejsza. Lubiłam tu chodzić, spacerować. Mieszkaliśmy niedaleko, na terenie dzisiejszej Iskry. Na Karczówkę wtedy się szło wśród takich pięknych zbóż – mówiła Halina Gołąbczak-Pela. – A ja z kolei w czasie moich młodych lat, to nawet sadziłem tutaj drzewa na Karczówce. Natomiast artystycznie mnie najbardziej frapuje architektura. Tutaj wszystko jest wspaniale zabudowane, że tylko malować. A że lubię malować architekturę, to się tutaj wyżywam – przyznał. Mieczysław Pela.
Wernisaż
Zwieńczeniem pleneru będzie wernisaż, który dobędzie się w niedzielę (2 października) na Karczówce, po mszy świętej o godz. 12.00. Prace będzie można oglądać i kupować przez tydzień.