Dlaczego kielecki ratusz za przygotowanie sześciu dokumentów zapłacił za każdy po 3,5 tys. zł, pytał podczas sesji rady miasta radny Kamil Suchański. Zwrócił przy tym uwagę na niejasny sposób wydawania publicznych pieniędzy przez magistrat.
Przewodniczący klubu Bezpartyjni i Niezależni wskazywał, że faktury wystawiano na dokumenty noszące ten sam tytuł: „Analiza sytuacji społeczno-politycznej w Kielcach”.
– Jest to sześć odrębnych dokumentów. Wartość merytoryczna każdej z tych analiz jest mocno dyskusyjna, ponieważ jest to w dużej mierze zbiór ogólnodostępnych informacji, które można znaleźć w Internecie. Są to całkowicie nieuzasadnione wydatki, które pokazują, jaki stosunek do publicznych pieniędzy ma włodarz Kielc. Na miejscu Bogdana Wenty już po pierwszym takim opracowaniu zrezygnowałbym ze zlecania przygotowania kolejnych – ocenia.
Tymczasem sekretarz miasta, Szczepan Skorupski w odpowiedzi na pytania radnego poinformował, że dokumenty zostały sporządzone przez współpracownika prezydenta Kielc, Bartłomieja Zapałę. Do jego zadań należy m. in. przygotowywanie przemówień Bogdana Wenty pro bono.
Radny wskazał z kolei, że najlepszym przykładem wartości merytorycznej zleconych analiz jest dokument sporządzony w maju tego roku.
– Trudno w ogóle nazwać to analizą czegokolwiek, bo jest to praktycznie „słowo w słowo” przemówienie prezydenta Kielc wygłoszone podczas sesji absolutoryjnej w czerwcu tego roku. Co więcej ów dokument, będący analizą tylko z nazwy, nie posiada żadnego wstępu. Treść rozpoczyna się słowami „Szanowni Państwo”, a kończy się „Proszę o udzielenie absolutorium”. Całość zapisana na kilkunastu stronach. Jest to co najmniej zastanawiające, że Bogdan Wenta z pomocą rzecznika prasowego lub samodzielnie nie potrafi przygotować się do wystąpienia na sesji z miesięcznym wyprzedzeniem – komentuje.
Kamil Suchański podkreśla, że tego typu zlecenia, akceptowane osobiście przez prezydenta Kielc, nie powinny być opłacane z budżetu miasta.
– Z jednej strony Bogdan Wenta proponuje kielczanom kolejne podwyżki, a z drugiej w niejasny sposób rozporządza publicznymi pieniędzmi – podkreśla.
Za wszystkie analizy przygotowane w ramach umów o dzieło do lipca tego roku zapłacono łącznie 21 tys. zł.