Leśnicy apelują, by nie wynosić z lasu gałęzi jodłowych i mchu. Roman Wróblewski z Nadleśnictwa Kielce przyznaje, że od lat przed 1 listopada, czy Bożym Narodzeniem leśnicy zmagają się z nasilonym problemem kradzieży stroiszu.
– To duża szkoda dla naszych lasów, bo najczęściej gałęzie jodłowe obłamywane są z drzew żyjących. Te drzewa rosną i w przyszłości mają stworzyć następny drzewostan. Takie obłamane drzewko obumiera albo zaczyna wegetować. Nie rośnie, a walczy o życie – mówi leśnik.
Roman Wróblewski apeluje również o niezabieranie z lasu mchu, który służy do wykonania ozdób kładzionych są na groby.
– Takie ozdoby cieszą przez tydzień czy dwa, a później wyrzucane są do kosza. Natomiast szkody w lesie są ogromne. Mech jest jednym z czynników całego ekosystemu leśnego. W momencie, gdy w lesie jest dużo wilgoci, mech tę wilgoć zatrzymuje. Gdy natomiast wilgoci brakuje, mech ją oddaje. Dlatego jest tak ważny. Ponadto coraz rzadziej występuje w lesie, więc szkoda niszczyć to, czego mamy niewiele, by na chwilę cieszyło nasze oko – dodał Roman Wróblewski.
Grzywna za kradzież stroiszu lub mchu może wynosić nawet do 5 tys. zł. Leśnicy we współpracy ze służbami mundurowymi prowadzą obecnie wzmożone kontrole w lasach i w miejscach sprzedaży dekoracji nagrobnych.