Po trzydziestu latach unieważniono rekordy wędkarskie ustanowione w świętokrzyskich wodach. Co więcej, ślady tetrapoda odnalezione pod Zagnańskiem, które oglądają turyści, nie są oryginalne. Gdzie podziały się oryginalne?
Przez wiele lat uważano, że szczupak ważący 24,10 kg złowiony przez Wacława Biegana z Krakowa był oficjalnym rekordem kraju.
„Złowiłem go w Nidzie około Nowego Korczyna, na koniec października 1976 roku. Łowię na żyłkę 0,30 mm – nigdy grubszą. Łowię na żabę ścierniskową bez spławika i ciężarka. Na rzece szukam głębokich dołów. Mam jeszcze na rozkładzie kilka szczupaków powyżej 15 kg. Hol tego szczupaka trwał trzy i pół godziny” – opowiadał przed laty Wacław Biegan.
W 2014 roku część rekordów wędkarskich zostało zweryfikowanych i unieważnionych. Dlaczego? Ponoć niektóre rekordy zostały przyznane na „słowo honoru”, czyli np. bez wiarygodnej wagi, czy chociaż dobrego zdjęcia.
Dotknęło to i świętokrzyskiego rekordzistę. Jego rekordowego szczupaka wykreślono z listy rekordów, bowiem, jak czytamy w dokumentacji, „ryba nie ma masy, jaką zadeklarowano w zgłoszeniu”. Taki sam los spotkał rekordowego sandacza złowionego przez pana Wacława w 1980 roku. W tym przypadku jako powód podano „dostępne jedynie zdjęcie z zasuszoną głową”.
Środowisko wędkarskie w wielu wypadkach wprowadziło zmiany na liście rekordów, bowiem jak się okazało mylili się wędkarze i …. eksperci, którzy rekord połowu amura zapisali jako rekord klenia.
Jeszcze inaczej potoczyła się historia sprzed 395 milionów lat. Z ciepłego morza przykrywającego wtedy ziemię świętokrzyską wyszedł tetrapod. W Zachełmiu koło Zagnańska, w starym kamieniołomie odkryto unikalne nagromadzenie skamieniałych tropów w postaci ścieżek odciśniętych w grząskim mule. Niewiele osób jednak wie, że turyści nie oglądają prawdziwych śladów, ale ich repliki. Oryginały zostały zabezpieczone, aby nie paść łupem złodziei.
O tych i innych niespodziankach opowiadają bohaterowie słuchowiska: Wyprawa w nieznane.