Strażnicy pamięci – ojcowie cystersi są w Wąchocku od ośmiu wieków. Przez lata odcisnęli trwały ślad w rozwoju miasta i okolicy. Uczyli miejscowych rolnictwa i przemysłu, towarzyszyli im także w codziennym życiu – przypomina ojciec Fabian Skowron. W opactwie przez lata wypracowane zostały szczególne formy pochówków.
– Do końca średniowiecza, zakonnicy byli grzebani w krużgankach klasztoru, a opaci w kapitularzu, czyli najważniejszym miejscu dla zakonu. Obecnie nasi bracia spoczywają na cmentarzu parafialnym, a opaci są chowani w kościele parafialnym – opowiada.
Kościół parafialny, do początków XIX wieku mieścił się nieopodal klasztoru, na tym miejscu obecnie jest szkoła. Była to drewniana świątynia pod wezwaniem świętej Elżbiety. Kiedy zaczęła popadać w ruinę, parafianie przenieśli się do kościoła klasztornego.
– Po kasacie zakonu przez władze carskie, w Wąchocku został jeden zakonnik Zefiryn Bartyzel. Miał do pomocy dwóch wikariuszy przysłanych przez biskupa. To on doprowadził do przeniesienia kościoła parafialnego do opactwa – przypomina ojciec Fabian. Po śmierci został pochowany w ogrodzie otaczającym klasztor, bo chciał w ten sposób zostać ze swoimi parafianami – dodaje.
Ojcowie cystersi przez lata byli strażnikami patriotyzmu. Podczas II wojny światowej, partyzanci znajdowali w Wąchocku schronienie i opiekę. Tam także spoczął dowódca Zgrupowań Partyzanckich działających na Wykusie, Jan Piwnik „Ponury”. Pułkownik zmarł pod Jewłaszami na terenie Białorusi. Pochowano go na cmentarzu w Wawiórce. Jego szczątki zostały w 1987 roku przeniesione do klasztoru cystersów w Wąchocku, a w czerwcu 1988 uroczyście pochowane w klasztornej ścianie.
– Staramy się, wzorem wszystkich poprzednich pokoleń cystersów, włączać w pamięć o bohaterach narodowych. Jan Piwnik „Ponury”, który spoczywa w naszym opactwie, jest symbolem patriotyzmu w tej okolicy. Tu przychodzą kombatanci, harcerze, osoby prywatne. Przed jego pomnikiem stale są ustawione kwiaty i znicze – opisuje ojciec Fabian.