Kieleccy radni nie zapominają o sprawię nadużyć w miejskich instytucjach kultury. Pytają też o to, jak funkcjonuje urząd miasta i podległe mu instytucje.
Podczas sesji rady miasta w Kielcach, powrócił temat zatrudnienia przez dyrektor Ewę Chabielską syna, w zarządzanej przez nią instytucji – Wzgórze Zamkowe. Sytuacja miała miejsce w ubiegłym roku, a na problem zwrócił uwagę radny Dariusz Kisiel, podczas październikowej sesji rady miasta. Teraz radny zapytał o konsekwencje wobec szefowej miejskiej instytucji.
W opinii Marcin Chłodnickiego, zastępcy prezydenta Kielc odpowiedzialnego m.in. za instytucje kultury, mimo że sprawa jest naganna, to nie doszło do złamania prawa.
– Z panią dyrektor, Ewą Chabielską została przeprowadzona rozmowa, dotycząca nieetycznego zachowania i działania, które w ocenie mojej oraz prezydenta miasta takim było. Jednak w tej sprawie nie złamano prawa i dlatego nie można wyciągnąć żadnych innych konsekwencji. Pozostajemy na etapie tej rozmowy po wskazaniu, że to działanie było nieetyczne – mówi.
Dariusz Kisiel krytycznie ocenia decyzję władz miasta.
– Postawa przedstawicieli ratusza, czyli niewyciąganie dalszych konsekwencji, jest żenująca. Pytanie, czy nadal możemy ufać pani dyrektor, a także czy Bogdan Wenta tego zaufania nie utracił. Jest to ewidentny przykład nepotyzmu, na który prezydent miasta przyzwala. Nie zapominajmy, że to nie jedyna kontrowersyjna sprawa wiążąca się z instytucjami kultury w Kielcach. Wcześniej był to Dom Środowisk Twórczych oraz Instytut Dizajnu – przypomina radny.
W trakcie sesji powrócił także temat analiz społeczno-politycznych, przygotowanych przez bliskiego współpracownika Bogdana Wenty, dr Bartłomieja Zapałę. Podczas poprzedniej sesji, informacje na ten temat upublicznił Kamil Suchański, przewodniczący klubu Bezpartyjni i Niezależni. Jak się okazuje tego typu dokumentów miało być więcej, niż wcześniej mówiono, a miasto miało za nie zapłacić nie 21 tys., a 38 tys. złotych. Ponadto pojawiły się niejasności, np. czas powstania samych analiz, który nie zawsze jest zgodny z datą ich złożenia w urzędzie.
– Radni mają coraz większe wątpliwości w tej sprawie. Możliwe, że doszło tu nawet do popełnienia przestępstwa. Przykładowo oddanie analizy za lipiec tego roku jest datowane na 10 sierpnia. Tymczasem w jej treści znajdują się materiały z okresu dużo późniejszego. Nie jest to odosobniony przypadek. Za spóźnione analizy nie wystawiono także kar umownych. Należy sądzić, że urzędnicy sugerowali się datą przyjęcia dokumentu. Co więcej, sekretarz miasta, Szczepan Skorupski mówił, że analizy przyjmował osobiście Bogdan Wenta. Tylko jakim cudem można opieczętować dokument za lipiec, z datą 10 sierpnia, z informacjami dotyczącymi końca sierpnia – argumentuje.
Prezydent Bogdan Wenta nie zajął jednoznacznego stanowiska w obliczu pytań radnych. Padło natomiast stwierdzenie, że radni mogą skierować sprawę do prokuratury jeśli mają w tej sprawie jakiekolwiek wątpliwości. Część rajców rozważa takie rozwiązanie.
– Na jaw wyszło również, jak Bogdan Wenta podchodzi do publicznych pieniędzy oraz, jak dba o swoich doradców. Przez długi czas mówiono radzie miasta oraz opinii publicznej o współpracownikach realizujących swoje zadania pro bono. Dziś okazuje się, że coś takiego nigdy nie miało miejsca. Wypadałoby także zastanowić się, czy jeśli Bogdan Wenta płacił Bartłomiejowi Zapale jako doradcy, to w jakim charakterze ten ostatni występował podczas sesji absolutoryjnej w czerwcu tego roku. Miał się tam pojawić jako mieszkaniec, ale co to za mieszkaniec, któremu prezydent Kielc płaci – pytał radny.
Radni zdecydowali o dopuszczeniu do głosu autora analiz, dr Bartłomieja Zapały, który stwierdził, że jego współpraca z miastem jest zgodna z prawem, a analizy zostały przygotowane rzetelnie i bez żadnych uchybień.
– Sytuacja polityczna w Polsce jest dynamiczna, a kwestia dotycząca sondaży politycznych była jak najbardziej dynamiczna. W lipcu pracownia Kantar opublikowała badanie, z którego wynikało, że po raz pierwszy od 2015 roku zmienia się ugrupowanie polityczne cieszące się największą sympatią Polaków. […] Kolejne badania potwierdziły, że to PiS cieszy się największą popularnością wśród Polaków. Czy to ma wpływ na decyzje podejmowane w samorządzie miasta? Uważam, że olbrzymi – mówi.
Sekretarz miasta poinformował, że autor analiz ma zapłacić dwie kary umowne za niedotrzymanie terminu przygotowania dokumentów, na łączną kwotę 10,7 tys. zł.