Tylko zarośnięta sadzawka jest pozostałością po dawnej świetności dworu. Nie przetrwały nawet murowane budynki. W wiosce nie pojawiają się też wielotysięczne pielgrzymki, które zostawiały kosztowne wota. Tego skarbu też nie ma …
Naszym bohaterem jest Dzierzgów w gminie Radków, w powiecie włoszczowskim. Niedaleko od kościoła stał tam dwór należący do Franciszka i Franciszki Makólskich. Co ciekawe, Franciszka to rodzona siostra babci Stefana Żeromskiego – Agnieszki z Jackowskich Katerliny.
We wszystkich dostępnych źródłach możemy przeczytać, że drewniany dwór, zwany też pałacem, był po prostu uroczy. Ze względy na swoje piękno jego rysunek został opublikowany w „Tygodniku Ilustrowanym” w 1879 roku.
Przez lata dwór chylił się jednak ku upadkowi. Ostatnią włościanką była Wiktoria Krzyżanowska, która sprzedała zabudowania prawdopodobnie w 1919 roku. Ostatecznie dwór odkupił Antoni Szczerba, a budulec jaki z niego pozyskano posłużył do wybudowania dwóch nowych, dużych domów we wsi.
Pozostała tylko sadzawka… Niedaleko od niej stał jeszcze murowany spichlerz, ale i on popadł w ruinę. Obecnie jedyną pozostałością po „pałacu” w Dzierzgowie jest sklepiona piwnica.
Los łaskawiej obszedł się z miejscowym kościołem i Madonną Dzierzgowską, do której pielgrzymowały tłumy wiernych. Choć po bitwie pod Szczekocinami (insurekcja kościuszkowska) wojska moskiewskie kosztowności zrabowały, to kościół ocalał.
O tajemnicach Dzierzgowa przypomina Radio Kielce w słuchowisku: „Wyprawa w nieznane”.