W 16. kolejce PKO BP Ekstraklasy Korona Kielce przegrała na wyjeździe z Lechem Poznań 2:3 (0:1). Gole dla Kolejorza zdobyli Mikael Ishak (41.), Joao Amaral (48.) i Filip Szymczak (90.). Trafienia dla kielczan z rzutów karnych zaliczyli Jakub Łukowski (56.) i Jacek Podgórski (79.).
W stolicy Wielkopolski kibice przeżyli prawdziwą huśtawkę nastrojów. Debiutujący w roli szkoleniowca Korony Kamil Kuzera był bliski wywiezienia przynajmniej jednego punktu, ale w 93. minucie rezerwowy Lecha Filip Szymczak zdobył gola na wagę zwycięstwa. Inna sprawa, że Lech trochę na własne życzenie zafundował sobie nerwową końcówkę.
Poznaniacy przystąpili do meczu trzy dni po efektownej wygranej nad Villarrealem 3:0 w Lidze Konferencji. To spotkanie dało awans „Kolejorzowi” do fazy pucharowej rozgrywek, ale też kosztowało go sporo sił. Niż zatem dziwnego, że trener John van den Brom wymienił ponad pół składu.
Kuzera także szukał nowych rozwiązań i do pierwszej jedenastki desygnował m.in. Dalibora Takaca, Miłosza Trojaka i Sasę Balica, który ostatnio pauzował za żółte kartki.
Pierwsza połowa to miażdżąca przewaga gospodarzy, co najlepiej oddaje sama statystyka. Lech oddał 17 strzałów (9 celnych), kielczanie zanotowali jeden niecelny strzał. Nie wywalczyli nawet rzutu rożnego, a miejscowi – siedem.
Futbol bywa jednak przewrotny, niewiele bowiem brakowało, by to bezproduktywna Korona objęła w tym meczu prowadzenie. Goście w 32. minucie wykonywali rzut wolny, który rozegrali dość pomysłowo. Bartosz Śpiączka dograł głową do Miłosza Trojaka, który z bliska wpakował piłkę. Radość kielczan trwała jednak krótko. Sędzia Bartosz Frankowski szybko otrzymał informację z wozu VAR, by anulować gola.
Przez pierwsze 30 minut to goście musieli bronić się przed nawałnicą mistrza Polski. Lechici szukali swoich szans przede wszystkim w strzałach z dystansu, Joao Amaral kilkakrotnie zmusił Marcelego Zapytowskiego do interwencji, próby Afonso Sousy, Heorhija Citaiszwiliego oraz Niki Kwekweskiriego były z kolei niecelne.
Dwie znakomite okazje zmarnował Mikael Ishak, który w sytuacjach sam na sam z golkiperem Korony uderzał niezbyt precyzyjnie. Gol dla gospodarzy wisiał w powietrzu, po akcji Citaiszwiliego ręką zagrał w polu karnym niedoszły bohater Trojak, a arbiter nie potrzebował nawet wideoweryfikacji, by podjąć decyzję. „11” na bramkę zamienił Ishak.
Goście nie zdążyli wdrożyć pomysłu na drugą połowę, a już przegrywali 0:2. Amaral mocno pracował w tym spotkaniu na gola i w końcu się doczekał. Portugalczyk uderzył zza pola karnego, a Zapytowski był bezradny.
Lech miał spotkanie pod pełną kontrolą i wydawało się, że kibice nie doczekają już większych emocji. Tymczasem po przypadkowym zagraniu ręką w polu karnym przez Jespera Karlstroema, Frankowski znów skorzystał z wideoweryfikacji i przyznał rzut karny dla Korony. Jakub Łukowski się nie pomylił i kielczanie wrócili do gry. Tym bardziej, że defensywa „Kolejorza” na wiele pozwalała rywalom.
Van den Brom zmienił nawet ustawienie obrony, wprowadził Antonio Milica, ale nie uchroniło to od utraty kolejnej bramki. Afonso Sousa zahaczył Marcina Szpakowskiego na linii pola karnego, a sędzia znów wykonał przebieżkę do monitora, by samemu jeszcze raz przeanalizować tę sytuację. I podobnie jak w poprzedniej sytuacji, pokazał na „wapno”. Tym razem skutecznym egzekutorem okazał się wprowadzony w drugiej połowie Jacek Podgórski.
Ostatnie minuty mocno rozgrzały kibiców, gdyż „Koroniarze” zwietrzyli szansę na zainkasowanie kompletu punktów i kilka raz poważnie zagrozili bramce Bednarka. Po jednej sytuacji słupek przyszedł w sukurs bramkarzowi „Kolejorza”. Potem ciśnienie lechitom podniosła sytuacja, w której znów w polu karnym Milić miał kontakt z Adamem Deją, ale tutaj sędzia nie dopatrzył się już faulu.
Tymczasem lechici rozpaczliwie szukali gola na wagę zwycięstwa. Amaral dwoił się i troił, ale Zapytowski już się nie dał zaskoczyć. W doliczonym czasie gry po wrzutce Alana Czerwińskiego, Szymczak głową ustalił wynik spotkania.
To zwycięstwo mogło być bardziej okazałe, bo już w kolejnej akcji Amaral wyprowadził kontratak, lecz Szymczak nie zdążył do jego podania.
– Jestem bardzo dumny ze swojego zespołu. W ciężkich chwilach potrafiliśmy się przeciwstawić bardzo dobrej drużynie i odrobić straty. Pomimo porażki, piłkarze też mają prawo do dumy. Przespaliśmy trochę pierwszą połowę. W naszych poczynaniach widać było nieco strachu i bojaźni, ale w drugiej połowie zareagowaliśmy naprawdę pozytywnie. Nie zwieszamy głów i będziemy szukać punktów w kolejnym meczu – powiedział trener kielczan Kamil Kuzera.
– Po czwartkowym meczu z Villarreal byłem szczęśliwy i tak samo jest dzisiaj. Ten mecz dobrze się dla nas zakończył, ale sami narobiliśmy sobie w nim problemów i daliśmy rywalowi szansę na urwanie punktów. Przy wyniku 2:0 wydawało się, że mamy wszystko pod kontrolą. Potem rywale do nas doskoczyli, zdobyli dwa gole po rzutach karnych. Czy były słuszne? Sami oceńcie. Nie powinniśmy dać Koronie szansy na odrobienie wyniku, ale to zrobiliśmy. Na szczęście do końca walczyliśmy o korzystny wynik i wygraliśmy – podsumował trener Lecha John van den Brom.
W piłkarskiej elicie zadebiutował w Poznaniu wychowanek Korony Kielce Dawid Więckowski.
– Mieliśmy swoje sytuacje, szczególnie w drugiej połowie. Był taki dobry fragment w naszym wykonaniu, że czuliśmy z boiska, że możemy i powinniśmy strzelić gola. Szkoda, że się nie udało. W doliczonym czasie straciliśmy bramkę i zeszło z nas powietrze. Myślę, że nie mamy się czego wstydzić. Na tle mistrza Polski pokazaliśmy się z dobrej strony – stwierdził 21–letni obrońca.
Jakub Łukowski wykonując perfekcyjnie pierwszą „jedenastkę” dla Korony, strzelił swojego siódmego gola w tym sezonie. Jacek Podgórski, który wykorzystał drugi rzut karny, uzyskał premierowe trafienie w ekstraklasie.
– Nie ustalaliśmy wcześniej, że tak będziemy podchodzić do „wapna”. To była decyzja chwili. Z Kubą bardzo dobrze się rozumiemy i wcześniej rzuty karne wykonywaliśmy na zmianę. Czułem się dobrze, kiedy wszedłem na boisko i Kuba mi zaufał. Udało się strzelić, choć Bednarek mnie wyczuł, ale na szczęście wpadło. Cieszy mnie, bo to moja debiutancka bramka, a długo na nią czekałem. Mam nadzieję, że teraz będę już strzelał regularnie – powiedział wychowanek Chojniczanki Chojnice.
– Boli ta porażka, bo walczyliśmy do końca. Gdy pokazaliśmy charakter, wyszliśmy wyżej i zagraliśmy odważniej, to stwarzaliśmy sobie sytuacje pod bramką rywali. Ten mecz mógł potoczyć się różnie, ale finalnie nie zdobyliśmy punktów. Nikt nie będzie pamiętał jak graliśmy, bo liczy się tylko wynik końcowy, a my przegraliśmy – zakończył Jacek Podgórski.
W ostatnim meczu rundy jesiennej Korona zmierzy się w sobotę 12 listopada na „Suzuki Arenie” z Widzewem Łódź. Spotkanie rozpocznie się o godzinie 12.30 i w całości będzie transmitowane na antenie Radia Kielce.
Lech Poznań – Korona Kielce 3:2 (1:0)
Bramki: Mikael Ishak 41. (k), João Amaral 47., Filip Szymczak 90. – Jakub Łukowski 56. (k), Jacek Podgórski 79. (k)
Lech: Bednarek – Pereira (74. Milić), Czerwiński, Dagerstål, Rebocho – Citaiszwili (80. Ba Loua), Kwekweskiri (74. Murawski), Karlström, Amaral, Sousa (80. Skóraś) – Ishak (67. Szymczak).
Korona: Zapytowski – Więckowski, Trojak, Malarczyk, Balić – Łukowski (84. Kiełb), Deja, Takáč (66. Szpakowski), Ronaldo Deaconu (84. Szymusik), Błanik (66. Podgórski) – Śpiączka (84. Szykawka).
Żółte kartki: Amaral – Takáč, Trojak, Balić, Szpakowski.
Sędziował: Bartosz Frankowski (Toruń).
Widzów: 12 745.