W 17. kolejce PKO BP Ekstraklasy Korona przegrała przed własną publicznością z Widzewem Łódź 0:1 (0:0). Gola na wagę trzech punktów strzelił w doliczonym czasie gry Chorwat Mato Milos.
Kielczanie, którzy nie wygrali dziesiątego ligowego meczu z rzędu, wyrównali najgorszą klubową serię z sezonu 2010/11.
– W doliczonym czasie spotkała nas nagroda za cały mecz. Chcieliśmy zakończyć tę rundę z przytupem i to nam się udało. Jesteśmy zadowoleni z tego, w jakim miejscu jesteśmy i ile mamy punktów, bo przecież to jest najważniejsze w rywalizacji. Teraz będzie czas, aby wszyscy w klubie nabrali siły i wrócili do pracy, żeby dobrze przygotować się do kolejnej rundy – powiedział po spotkaniu w Kielcach trener łodzian Janusz Niedźwiedź
Widzew, który podobnie jak Korona jest beniaminkiem rozgrywek, rundę jesienną zakończył z dorobkiem 29 punktów, na 3. miejscu w tabeli
– Gdyby ktoś to powiedział przed sezonem, z pewnością przez większość kibiców byłoby to przyjęta z niedowierzaniem. Potwierdzamy jednak swoje dobre przygotowanie zarówno fizyczne, jak i mentalne. Mamy swoją jakość piłkarską, stwarzamy sytuacje w meczach i dlatego jesteśmy wysoko – ocenił pomocnik gości, były piłkarz Korony, Bartłomiej Pawłowski.
– Dziękuję wszystkim kibicom, którzy przyszli na ten mecz, mocno dopingowali i tylko szkoda, że my nie dopasowaliśmy do tego poziomu. Chociaż były szanse, żeby było inaczej. To spotkanie pokazało jedno, że kiedy chcemy grać w piłkę, to potrafimy w nią grać. Kiedy wkradają się nerwy i chaos, to nie jesteśmy sobą. Nad tym musimy pracować. Gratulacje dla drużyny Widzewa, bo dzisiaj okazał się od nas lepszy – podsumował tymczasowy trener Korony Kamil Kuzera.
39-letni szkoleniowiec, który prowadził „żółto–czerwonych” w dwóch ostatnich jesiennych spotkaniach (obu przegranych). Zapytany o swoją przyszłość w klubie, nie był w stanie udzielić konkretnej odpowiedzi.
– To bardzo trudne pytanie i chyba nie do mnie. Ja akceptuję pewne sytuacje. Wiem, przed jakim zadaniem stanąłem i nie wykonałem go. Wierzę jednak wciąż w ten zespół i wiem, że stać go na stabilną grę. Tego najbardziej nam brakowało – stwierdził Kamil Kuzera.
– Wydaje mi się, że gramy niezły mecz, mamy rzut karny, ale nie strzelamy. Widzew nas trochę przygniótł w końcówce i zdobył bramkę. Boli to, że nie zdobywamy punktów. Uważam, że nie jesteśmy aż tak słabą drużyną, żeby w dziesięciu kolejkach zdobyć jedynie dziesięć punktów. Myślę, że musimy sobie w końcu powiedzieć gorzkie słowa, bo nie możemy cały czas przechodzić obok spotkań. Wiosną mamy 17 meczów na to, żeby udowodnić sobie i kibicom, że stać nas na utrzymanie – powiedział kielecki pomocnik Miłosz Trojak.
Korona zgromadziła dotychczas zaledwie 13 punktów i zimę spędzi na przedostatnim miejscu w tabeli. Runda wiosenna zainaugurowana zostanie w ostatni weekend stycznia.
Korona Kielce – Widzew Łódź 0:1 (0:0)
Gol: 90+1 Mato Milos
Korona Kielce: Marcel Zapytowski – Dawid Więckowski, Piotr Malarczyk, Miłosz Trojak, Sasa Balic (46. Adrian Danek) – Jacek Podgórski (84. Adam Frączczak), Dalibor Takac, Adam Deja (80. Mario Zebic), Jakub Łukowski, Ronaldo Deaconu (72. Dawid Błanik) – Bartosz Śpiączka (72. Jewgienij Szykawka).
Widzew Łódź: Henrich Ravas – Serafin Szota, Mateusz Żyro, Martin Kreuzriegler – Patryk Stępiński (89. Paweł Zieliński), Marek Hanousek, Dominik Kun, Mato Milos – Ernest Terpiłowski, Jordi Sanchez, Bartłomiej Pawłowski (80. Juliusz Letniowski).