Mierząca prawie 3,5 m para z parasolem, we wtorkowe (29 listopada) popołudnie zabłysła na gmachu Kieleckiego Centrum Kultury. To już druga świetlna ozdoba w przestrzeni stolicy regionu, przywrócona dzięki akcji „Kielce w neonach”.
Postać koszykarza na hali widowiskowo-sportowej przy ulicy Żytniej w Kielcach była pierwszym neonem, który został odtworzony. Było to możliwe dzięki pieniądzom z ubiegłorocznego budżetu obywatelskiego. Autorem zgłoszonego do niego projektu był Maciej Ziernik, który przyznaje, że neony mają wielu zwolenników.
– Podobają się zarówno tym starszym kielczanom, którzy pamiętają je z czasów popularności neonów, ale także tym młodszym. To taki uniwersalny element miasta, który cieszy oczy. Neony, które świeciły w Kielcach, były jednymi z najpiękniejszych w całym kraju. Powinniśmy się tym chwalić na arenie ogólnopolskiej – wyjaśnia.
Koszykarz wskoczył pierwszy
Efekt głosowania na budżet obywatelski potwierdził, że kielczanie chcą neonów w mieście, więc Maciej Ziernik zaproponował kolejny.
– Po wykonaniu koszykarza pozostały nam pieniądze, z których mogliśmy zrealizować jeszcze jeden, mniejszy neon, a że Kieleckie Centrum Kultury okazało się miejscem przyjaznym, to też właśnie tam ulokowaliśmy parę z parasolem. Myślę, że wygląda zjawiskowo – podkreśla.
Wcześniej kieleccy rajcy musieli zgodzić się na tę koncepcję i przesunięcie pieniędzy z budżetu obywatelskiego.
Para z parasolem także ma swój pierwowzór w miejskiej przestrzeni. Niegdyś taki znajdował się na sklepie odzieżowym przy ulicy Sienkiewicza. Jak mówi Rafał Zamojski, również miłośnik neonów, zatrudniony w kieleckim ratuszu na stanowisku głównego specjalisty ds. centrum miasta, kiedyś ta para symbolizowała klientów.
– Którzy się odziewają, więc są mniej lub bardziej ubrani. To jest neon sekwencyjny, czyli pojawiają się różne warstwy. Dziś ta para na Kieleckim Centrum Kultury może nawiązywać do widzów wydarzeń kulturalnych – wyjaśnia.
Para z parasolką we wtorek zaświeciła się na gmachu KCK. To drugi neon, który powrócił do stolicy regionu, ale jak zapowiadają Maciej Ziernik i Rafał Zamojski, nieostatni. Obaj panowie stworzyli inicjatywę pod hasłem „Kielce w neonach”, która ma na celu przywrócenie neonów w przestrzeń miasta i rozpowszechnianie informacji na temat ich historii.
Czas na kota w butach
„Kielce w neonach” zapoczątkowały też zbiórkę publiczną na odtworzenie neonu kota w butach. Jak podkreśla Rafał Zamojski, przed laty była to wizytówka stolicy regionu.
– Jeden z najpiękniejszych rysunków neonowych w Kielcach. Kiedyś reklamował sklep obuwniczy Koturn na rogu ulic Sienkiewicza i Paderewskiego (wówczas Buczka). Jest na wielu zdjęciach, pocztówkach. Sądząc po rysunkach, zaprojektował go ten sam twórca co koszykarza, ale ciągle nie możemy dotrzeć do dokumentacji artystycznej – wyjaśnia.
Pasjonaci neonów zapowiadają, że kot w butach nie wróci na swoje oryginalne miejsce.
– Będzie na ulicy Sienkiewicza 76, na budynku miejskim. W miejscu, gdzie wisiał mniej więcej takiej samej wielkości neon ówcześnie reklamujący sklep rtv. Nawet jeszcze po nim pozostała taka drabinka konstrukcyjna, którą teraz trzeba będzie zdemontować. Będzie witaczem dla osób wchodzących na ulicę Sienkiewicza od strony dworca – opisują.
Kot w butach jest wyceniony na 38 tys. zł. Prywatne osoby wpłaciły już 8 tys. zł. Z kolei 15 tys. zł zadeklarował Marcin Perz, prezes Specjalnej Strefy Ekonomicznej Starachowice. Zbiórka wciąż trwa, a szczegóły można znaleźć na profilu „Kielce w neonach”.
Elektryka zasili prąd
Natomiast już wiadomo, że w przyszłym roku na ulicy Sienkiewicza zabłyśnie kolejna świetlna instalacja. Będzie to napis „Elektryk” znajdujący się na kamienicy, naprzeciwko Teatru im Stefana Żeromskiego.
– Dzięki życzliwości wielu instytucji, a zwłaszcza Kieleckiego Parku Technologicznego, którego prezes, Justyna Lichosik znalazła sponsora, „Elektryk” znów będzie się świecić – zapowiada Rafał Zamojski.
Maciej Ziernik i Rafał Zamojski przyznają, że są pomysły na to, by więcej neonów zabłysło.
– Teraz Katowice są stolicą polskich neonów, bo tam ten powrót neonów jest najbardziej spektakularny. W Katowicach było ich kiedyś ponoć aż 800! Szacujemy, że w Kielcach, w tym szczytowym okresie, było ich około 200. Nie chcemy, by wracały wszystkie, ale było kilka takich, które były świetne i warto, żeby tych kilka najwspanialszych, najpiękniejszych wróciło. Dlatego zależy nam na tym kocie w butach – tłumaczy Rafał Zamojski.