170 próśb o interwencję, prawie 300 kontroli i 63 ujawnionych trucicieli. Bydgoski eko-patrol, czyli specjalny zespół Straży Miejskiej walczy z nielegalnym procederem spalania odpadów.
O efektach tych działań mówi Arkadiusz Bereszyński, rzecznik bydgoskich strażników.
– Jedna z posesji zainteresowała strażników już latem. Nasi funkcjonariusze zauważyli wtedy, że na podwórzu są składowane stosunkowo duże ilości mebli. W październiku, gdy strażnicy przyjeżdżali koło tej nieruchomości zauważyli, że podwórze było czyste. Nie było już tam żadnych odpadów wielkogabarytowych, za to z komina wydobywał się intensywny, czarny dym. Podobną sytuację mieliśmy na Górnym Tarasie. W tym przypadku wzrok naszych funkcjonariuszy przykuł widok mebli wystawionych tuż przed budynkiem. Historia się powtórzyła. Wewnątrz kotła znaleźliśmy mieszankę mebli i drewna. W popiele znajdowały się przetworzone termicznie tworzywa sztuczne, elementy elektroniki, jak również nadtopione metale (…) – mówi rzecznik bydgoskiej Straży Miejskiej.
Przy jednym z pieców strażnicy zobaczyli górę popiołu powstałą po spaleniu ogromnej ilości m.in. mebli. Chodzi o hałdę wielkości 4 metrów sześciennych!
W tym sezonie liczba zgłoszeń dotyczących groźnie wyglądającego dymu spadła o 40 procent. Powodem jest to, że w tym roku mieszkańcy później zaczęli ogrzewać swoje mieszkania.
Straż Miejska ma uprawnienia pozwalające na kontrolę palenisk bez względu na wolę właściciela posesji. Utrudnianie tych działań jest przestępstwem. Eko-patrol sprawdza, np. czy drewno spalane w piecu czy kominku ma odpowiednią wilgotność.