To ostatnia szansa, aby zobaczyć bibułę „Solidarności” cementowni Ożarów. Dokumenty, broszury i literatura, drukowane w antykomunistycznym podziemiu, były nielegalne w czasach komunizmu w Polsce. Bibuła trafiła do Domu Muzealnego im. rodziny Bukowieckich w Opatowie, gdzie będzie eksponowana przez najbliższe dni.
Jak wyjaśnia Andrzej Gajek, który wraz z kolegami schował papiery, a także należał do komitetu założycielskiego NSZZ Solidarność cementowni Ożarów, dokumenty przekazane zostaną wkrótce do sandomierskiego oddziału Archiwum Państwowego w Kielcach. Dodaje, że za ich posiadanie groziły represje.
– Groziło na pewno aresztowanie. Myślę, że też więzienie oraz wielogodzinne i być może wielotygodniowe przesłuchania. Doszły mnie informacje od innych członków Solidarności, że ciągle pytano, gdzie pojawiły się dokumenty, gdzie one są – mówi Andrzej Gajek.
O ukrytych dokumentach wiedziało tylko pięć osób. Po 41 latach okazało się, że żadna z nich, jak mówi Andrzej Gajek, nie puściła pary z ust na ten temat. Dodatkowo uczestniczący w dzisiejszej wystawie mogli zobaczyć jeszcze jeden dokument, odnaleziony później, czyli rejestr wszystkich członków Solidarności cementowni. Przechowywała go przez wszystkie lata Barbara Adamska, wówczas pracownica sekretariatu NSZZ Solidarność. Jak informuje, tych osób było ponad tysiąc i przez wszystkie te lata dokument chowała w swoim domu. Mimo trzech rewizji Milicja Obywatelska nigdy papierów nie znalazła.
Gościem spotkania w muzeum był Józef Małobęcki, inicjator powstania związku w Siarkopolu w Grzybowie, internowany w stanie wojennym. Działacz wydał książkę ze wspomnieniami z tamtego czasu, popartymi dokumentami. 13 grudnia 1981 roku był dla niego szokującym dniem.
– Z jednej strony spodziewaliśmy się tego, bo atmosfera była bardzo gorąca. Jednak, gdy człowiek zostaje aresztowany nie za przestępstwo a za ideały, to czuje się skrzywdzony. Przez 1,5 miesiąca moja rodzina nie wiedziała, co się ze mną stało. Nikt w Staszowie tego nie wiedział – mówi Józef Małobęcki. Działacz został aresztowany w Ostródzie, gdy wracał do Staszowa z krajowego komitetu Solidarności.
Jak podkreśla, zgromadzone na wystawie dokumenty i książki były wówczas nielegalne. Jego zdaniem to wielkie bohaterstwo Andrzeja Gajka i jego kolegów, że zaryzykowali i schowali je. Piękny jest fakt, że po 41 latach je wydobyto i pokazano innym. Przyznaje, że wydawnictwa były prymitywne, ale były bardzo popularne. Miały znaczenie światopoglądowe dla społeczeństwa.
Jak informowaliśmy, Andrzej Gajek razem z Tadeuszem Raszewskim schowali worek z bibułą 14 grudnia 1981 roku. O całej sprawie wiedziało tylko pięciu działaczy. Jeden z nich, nie informując nikogo, postanowił worek przesunąć o 2 metry, dlatego pierwsze poszukiwania w 2000 roku spełzły na niczym. Udało się dopiero w tym roku, gdy panowie spotkali się i wyjawili sobie prawdę.
Wystawa będzie dostępna w Domu Muzealnym w Opatowie przez najbliższy tydzień.