Ci, którzy wrzucają historię do głębokiej studni niepamięci osobistej i zbiorowej, wcześniej czy później zapłacą za to wielką cenę – mówił biskup kielecki Jan Piotrowski podczas mszy w intencji ofiar stanu wojennego. O tragicznych wydarzeniach sprzed 41 lat oraz ludziach, którzy stracili wtedy życie przypomnieli świętokrzyscy działacze „Solidarności” wraz z parlamentarzystami i samorządowcami.
Podczas homilii biskup ordynariusz zwrócił uwagę, że historia stanu wojennego nadal skrywa wiele tajemnic.
– Są to łzy płaczących ze strachu dzieci. To kobiety, polskie matki, żony poniżone przez bezdusznych wykonawców rozkazów. To więzienia. To osamotnienie i przykre Święta Bożego Narodzenia, jakich od czasów II wojny światowej nie zaznała Polska ziemia i młode, kolejne już pokolenie Polaków. Niektórzy pewnie powiedzą, że nie warto już wspominać tamtych czasów. Dla innych jednak ta historia jest wciąż żywa, ponieważ wciąż dotyczy ich samych, ich ojców i matek, braci, sióstr, sąsiadów i przyjaciół. Dlatego nie może ulec zapomnieniu i przedawnieniu. Bez wątpienia naród i jego obywatele, którzy wrzucają historię do głębokiej studni, niepamięci, osobistej i zbiorowej wcześniej czy później zapłacą za to wielką cenę. Nie trzeba być bystrym obserwatorem świata i jego wydarzeń, aby zobaczyć, co się dzieje w sercu geograficznym Europy. Tam trwa ogromna wojna, bo zapomniano, co było przed dziesięcioleciami – mówił biskup.
Ordynariusz diecezji kieleckiej zaznaczył, że prawdziwą siłą „Solidarności” była jedność ludzi.
Waldemar Bartosz przewodniczący świętokrzyskich struktur „Solidarności” wskazał, że stan wojenny, oprócz ofiar, doprowadził także do cofnięcia się Polski w rozwoju co najmniej o dekadę.
– Do tej pory udowodniono, że w tamtym czasie życie straciło 100 ludzi i to nie tylko na Śląsku. Prawdopodobnie nigdy nie będziemy w stanie ustalić, ile osób wtedy faktycznie zmarło. Niestety poza ofiarami śmiertelnymi nasz kraj odniósł poważniejsze straty. Około pól miliona młodych i dobrze wykształconych ludzi wyjechało albo będąc już na zachodzie, nie wróciło do kraju. Było to równoznaczne z upuszczeniem najcenniejszej krwi naszego narodu. Tego nie da się już odrobić, bo jeśli nawet ktoś wrócił – to na emeryturę – dodał Waldemar Bartosz.
Senator Krzysztof Słoń jest zdania, że stan wojenny był wydarzeniem bez precedensu, które nigdy nie powinno mieć miejsca.
– Przypominamy o katach oraz ofiarach. Tych pierwszych, bo zgotowali narodowi bezprawie, terror i represje, skazując siebie na wieczną hańbę. Z kolei drudzy poświęcili zdrowie, życie i przyszłość swoją oraz swoich najbliższych, by przeciwstawić się temu terrorowi. Jesteśmy im winni wieczną wdzięczność i szacunek – zauważa.
Wicewojewoda Rafał Nowak zaznaczył, że dzisiejsza uroczystość ma na celu przypomnienie przede wszystkim o osobach, które oddały życie za wolną i niepodległą Polskę.
– Są to osoby, które niestety zostały zamordowane przez reżim komunistyczny. Dzisiejsza modlitwa za ich dusze to wyraz naszej wdzięczności, bo ta ofiara nie poszła na marne. To dzięki nim możemy dziś żyć w wolnym i niezależnym kraju – mówił.
Jarosław Karyś, przewodniczący Rady Miasta Kielce podkreślił, że stan wojenny jest ważnym etapem najnowszej historii Polski.
– To dzień, w którym rozpoczęły się represje komunistycznego rządu. To dzień, który zapoczątkował liczne zbrodnie ówczesnego rządu Polski. Nie możemy pozwolić, by pamięć o tych tragicznych wydarzeniach uległa przedawnieniu – stwierdził.
Uroczystości zakończyło złożenie kwiatów przed pomnikiem księdza Jerzego Popiełuszki na placu Najświętszej Marii Panny.
HOMILIA BISKUPA KIELECKIEGO JANA PIOTROWSKIEGO
Wszyscy zacni uczestnicy mszy świętej Najświętszej ofiary Jezusa Chrystusa, która gromadzi nas w jedną rodzinę, dzieci bożych. Aby z wiarą polecać Bogu niewinne ofiary stanu wojennego, prosić o miłosierdzie dla tych, którzy swoim braciom i siostrom zgotowali tak okrutny los. Jednocześnie dziękować Bogu za dany nam dar czasu i łaskę adwentowego nawrócenia.
Słowa psalmu 34., które przed chwilą wybrzmiały, są poniekąd jego pewnej części takim dobrym zwierciadłem. Dla zrozumienia tych wydarzeń z 13 grudnia 1981 roku oraz ich dalekosiężnych konsekwencji na kolejne dni, miesiące i lata. Słyszeliśmy, Pan jest blisko ludzi skruszonych w sercu, ocala upadłych na duchu. Pan odkupił dusze sług swoich. Nie zazna kary, kto się do niego uciekł.
Moi drodzy, wydaje się, że historia stanu wojennego jest wystarczająco znana, aczkolwiek ośmielę się powiedzieć – skrywa w sobie jeszcze wiele kumoterskich i partyjnych tajemnic, które wołają o pomstę do nieba. Są to łzy płaczących ze strachu dzieci. To kobiety, polskie matki, żony poniżone przez bezdusznych wykonawców rozkazów. To więzienia, osamotnienie, jakże przykre Święta Bożego Narodzenia jakich od czasów II wojny światowej nie zaznała Polska ziemia i młode, kolejne już pokolenie Polaków.
Niektórzy pewnie powiedzą, że nie warto już wspominać tamtych czasów. Dla innych jednak ta historia jest niezwykle ważna, ponieważ wciąż dotyczy nich samych, a także ich ojców i matek, braci, sióstr, sąsiadów i przyjaciół. I dlatego nie może ulec zapomnieniu i przedawnieniu.
Bez wątpienia naród i jego obywatele, którzy wrzucają historię do głębokiej studni niepamięci, osobistej i zbiorowej. Wcześniej czy później zapłacą za to wielką cenę. Moi drodzy, nie trzeba być bystrym obserwatorem świata jego wydarzeń, aby zobaczyć, co się dzieje niejako w sercu geograficznym Europy. Trwa ogromna wojna, bo zapomniano, co było przed dziesięcioleciami.
Drodzy moi, nie jesteśmy buntowniczym miastem o jakim wspomina księdza księga Proroka Sofoniasza, ani takim, które nie słucha Boga. Łaska wiary chrzcielnej uczy nas przebaczać i wierzyć. Może czasem nie bez trudu. Ale chcemy wierzyć, że ewangeliczne ideały dobra, które inspirowały ruch Solidarność zrodziły trwałe owoce dla naszej ojczyzny. A ta jest jedyną prawdziwą matką wszystkich Polaków. Dlatego nikt nie ma prawa jej ośmieszać w jej kulturze i obyczajach, wierze i patriotyzmie, a przede wszystkim prowadzić ją do jakiegokolwiek bankructwa politycznego, moralnego czy ekonomicznego.
Nasza matka Polska ma różnych synów i różne córki, ale zaprasza wszystkich, aby swoimi talentami pomnażali jej duchowe i materialne dobra. Kto jest prawdziwie uczciwy w ocenie samego siebie, ten dzisiejsze przesłanie Ewangelii uczyni miarą swoich zachowań moralnych, obywatelskich i patriotycznych zobowiązań.
Niestety, podobnie jak w czasach Chrystusa, tak i dzisiaj są tacy, którym daleko jest do opamiętania się w jakiejkolwiek wrogości. Tak czynią też przeciw Polsce, gdzie się urodzili i wychowali. Obym był złym prorokiem, ale przyjdzie czas, kiedy Pan zwróci swe oblicze przeciw zło czyniącym, by pamięć o nich wymazać z ziemi. On jednak każdemu bez wyjątku pozostawia czas nawrócenia i przemiany, dlatego nigdy nie pomnażajmy naszej dziejowej nienawiści, ale sami zło dobrem zwyciężajmy. Znać się przecież rzesze takich ludzi, których symbolem takiej właśnie walki był błogosławiony ksiądz Jerzy Popiełuszko.
Drodzy bracia i siostry, w Waszych szeregach Solidarności, kiedyś milionowych, wielu duchowo zbankrutowało, odeszli niektórzy nawet bardzo ostentacyjnie, i poszli swoją drogą źle zrozumianej wolność. Odeszli bez prawdy o sobie i etosu Solidarności. Tak narodziły się rozłamy, a brak jedności burzy wszystko. Fundamentem Solidarności i każdej solidarności, nie tylko związkowej. Jak pisał ksiądz Józef Tischner: bodźcem do jej powstania jest wołanie o pomoc człowieka, którego zranił drugi człowiek. Solidarność stanowi szczególne więzi międzyludzkie. Człowiek wiąże się z drugim człowiekiem dla opieki nad tym, kto potrzebuje tej opieki. Najpierw jest ranny, jak pisał ksiądz filozof: jego krzyk potem odzywa się sumienie, które potrafi słyszeć i rozumieć ten krzyk. Dopiero stąd rośnie Wspólnota.
Zauważcie, moi drodzy. Pan Jezus przy końcu swoich dni, kiedy już na horyzoncie jego boskiego widzenia widniała zdrada, biczowanie, droga krzyżowa i śmierć na krzyżu, nie modlił się o bezgrzeszność swoich uczniów i naśladowców, ale o ich jedność, aby byli jedno – ut unum sint. Natomiast ich tożsamość uwarunkował jedynie zachowaniem przykazania miłości Boga i bliźniego, mówiąc: po tym poznają, żeście uczniami moimi, jeśli będziecie się wzajemnie miłowali.
W ludzkim świecie, a w nim także i nam jakże daleko jest do tych ewangelicznych postaw.
Święta Katarzyna ze Sienny w dialogu o miłości Bożej, co przytaczał w swoich przemówieniach błogosławiony kardynał Stefan Wyszyński, dowodzi, że tylko miłością wobec bliźnich możemy wypłacić się za miłość Bożą ku nam, a to dlatego, że Bóg umiłował nas bezinteresownie. Również i nasza pełna miłości służba bliźniemu winna być mądrą i bezinteresowną.
Szkoda, że jako ludzie, jako chrześcijanie, tak mało zabiegamy o prawe sumienie, a często nawet z pewnym oporem uczymy się tego, co w życiu najważniejsze.
Amen