Kielecki ratusz poszukuje firmy, która przez następne dwa lata będzie zajmować się odbiorem i wywozem śmieci z terenu miasta. Tymczasem w ogłoszonym w ostatnich tygodniach przetargu pojawiły się dwie oferty. Jednak obie znacząco przewyższają założony na ten cel budżet, który wynosi niemal 48,5 mln zł. Czy miasto zdecyduje się na rozstrzygnięcie konkursu i dołoży brakującą sumę? O tym zdecyduje prezydent Kielc.
Miejscy radni podkreślają, że kluczowe jest znalezienie pieniędzy, by móc rozstrzygnąć przetarg. Nie ulega jednak wątpliwości, że na horyzoncie pojawia się widmo kolejnej podwyżki za odbiór odpadów.
Jarosław Karyś, przewodniczący rady miasta, a także szef klubu Prawa i Sprawiedliwości, uważa, że wszelkie możliwe rozwiązania tej sytuacji są uzależnione od decyzji prezydenta Kielc.
– Bez względu na decyzję, wskazane jest, by władze miasta przedstawiły radnym bardziej szczegółowe dane. Nadal pamiętamy o obowiązującej z firmą Eneris umowie, która nie da się ukryć ma wiele wad – wskazuje.
Zdaniem przewodniczącego najprawdopodobniej miasta podpisze umowę z Eneris.
– Pamiętajmy jednak, że to przedsiębiorstwo nie wywiązywało się ze swoich obowiązków, a wypracowany kompromis niekoniecznie przyniósł miastu korzyści. Chcemy, by podjęta decyzja zaspokajała przede wszystkim potrzeby miasta i jego mieszkańców – podkreśla Jarosław Karyś.
Anna Kibortt, przewodnicząca popierającego Bogdana Wentę klubu Projekt Wspólne Kielce, także jest zdania, że znalezienie pieniędzy pozwalających na zabezpieczenie odbioru odpadów jest złożoną kwestią.
– Z pewnością będziemy obserwować rozwój sytuacji w innych miastach. Oczekiwania naszego samorządu są na określonym poziomie. Musimy jednak zobaczyć jak będzie rozwijała się sytuacja. Możliwe, że niezbędne będzie ograniczenie określonych warunków przetargu. To z kolei może być trudne, ponieważ to wpłynie na pogorszenie jakości świadczonych usług. A tego chcielibyśmy uniknąć – stwierdza. – Wszyscy musimy zastanowić się nad znalezieniem odpowiedzi na pytanie w jaki sposób sfinansować tę umowę, ponieważ nie są to małe sumy – dodaje Anna Kibortt.
Kamil Suchański, przewodniczący klubu Bezpartyjni i Niezależni, uważa, że taki obrót sprawy nie jest żadnym zaskoczeniem. Wynika on z błędnych decyzji włodarza Kielc.
– Ciężko powiedzieć jakie pomysły kryją się w umyślę prezydenta miasta. Nasz klub o wiele wcześniej apelował o to, by władze Kielc przeprowadziły przetarg w innym trybie. Aby wybrać kilka mniejszych firm, co przełożyłoby się na większą konkurencję, lepszą jakość usług i niższe ceny. Bogdan Wenta zrobił to po swojemu i teraz stoimy przed dylematem, czy dołożyć 60 proc. do wywozu śmieci, czy przerzucić opłaty na mieszkańców Kielc. Niestety ostatnie wydarzenia są zgodne z naszymi prognozami i prawdopodobnie kielczanie będą musieli zapłacić więcej za odbiór śmieci.
Katarzyna Czech-Kruczek, wiceprzewodnicząca rady miasta z klubu Koalicji Obywatelskiej, jest zdania, że podniesienie opłat za odbiór śmieci jest ostatecznością.
– Nie sądzę, by takie rozwiązanie było wybrane jako pierwsze przez władze miasta. Oferty przedstawione w przetargu są zaskakujące. Myślę, że ratusz powinien jednak poszukać dodatkowych pieniędzy tak, aby dopłacić do jednej z tych ofert. Jesteśmy już na tak zaawansowanym etapie postępowania, że trudno byłoby teraz zmieniać warunki przetargu. Z pewnością będę jeszcze rozmawiała z przedstawicielami władz Kielc w celu uzyskania wiadomości na temat planowanych decyzji w tej sprawie – mówi.
Obecna umowa na wywóz śmieci była zawarta na 30 miesięcy, obowiązuje do marca 2023 roku. Jej wartość to 45 mln zł.