Kto nie słyszał o tym, że o północy w Wigilię, zwierzęta potrafią przemówić ludzkim głosem? Czy w tym powiedzeniu jest chociaż odrobina prawdy?
Paweł Kosin z Nadleśnictwa Daleszyce, który wiele czasu spędza w lesie, nigdy nie słyszał, by w tym dniu jakiś mieszkaniec przemówił do niego „po ludzku”.
– Z racji obowiązków służbowych zdarzało mi się bywać w lesie o północy w Wigilię, ale nigdy nie spotkałem zwierząt mówiących ludzkim głosem. Słyszałem natomiast o tym, że tej nocy potrafią wydawać ludzki głos, ale ponoć lepiej nie starać się ich podsłuchiwać, bo można usłyszeć wiadomość o śmierci kogoś bliskiego lub nawet siebie samego – ostrzega leśnik.
Gdyby jednak zwierzęta mogły powiedzieć coś ludziom, to czy usłyszana przez nas treść byłaby pochwałą, ostrzeżeniem, a może skargą? Paweł Kosin uważa, że komunikat byłby prosty.
– Wydaje mi się, że powiedziałyby nam, abyśmy im zostawili trochę więcej przestrzeni. Pomimo tablic informujących o ostoi zwierzyny, coraz mniej zostawiamy jej przestrzeni do życia, gdzie dawniej czuły się swobodnie – dodaje.
Jak przypuszcza pracownik nadleśnictwa, mógłby to być również apel o to, by zabierać ze sobą wszystko to, co przynosimy do lasu. Obserwacje pokazują, że niektórym ludziom ciężko uszanować to, że w lesie są gośćmi i powinni zabrać swoje śmieci do domu. Na szczęście są również pożyteczne inicjatywy. Jedna z nich proponuje, by grzybiarze idący do lasu zabierali ze sobą torbę na śmieci, którą zapełnią napotkanymi odpadami.