Władze Kielc zamierzają dołożyć kilka milionów złotych do systemu gospodarki odpadami. W tym roku mają to być 3 mln zł. Jednak do 2025 roku, w sumie kontrakt z firmą odbierającą śmieci ma być powiększony w sumie o 9 mln zł. Dopłata jest związana z przetargiem na firmę, która przez najbliższe dwa lata będzie zajmować się odbiorem i wywozem odpadów. Projekt uchwały w tej sprawie pojawi się w porządku obrad czwartkowej sesji rady miasta (19 stycznia).
Jarosław Karyś, przewodniczący rady miasta oraz szef klubu Prawa i Sprawiedliwości uważa, że prezydent miasta postawił radnych w trudnej sytuacji, z której nie ma wyjścia. – Bogdan Wenta nie pozostawił nam wyboru. Jesteśmy postawieni pod ścianą. Jeśli nie zaakceptujemy tych zmian budżetowych, to przetarg nie zostanie rozstrzygnięty. Bez tego, lada moment nie będziemy mieć firmy, która zajmie się odbiorem śmieci. To z kolei wiązałoby się z ratowaniem sytuacji doraźnymi i kosztownymi umowami – stwierdza.
– Jest to trudna sytuacja. W tej chwili mimo że mamy wiele wątpliwości co do sposobu prowadzenia tego przetargu i świadomości, że brakuje nam 9 mln zł, w naszym klubie nie będzie dyscypliny. W związku z tym zapewne przychylimy się do proponowanych przesunięć budżetowych – dodaje Jarosław Karyś.
Krytyczne zdanie na temat rozwiązań proponowanych przez ratusz ma radny Kamil Suchański, przewodniczący klub Bezpartyjni i Niezależni. W jego opinii, działania ratusza są pozorowane. Ponadto otwartym pytaniem pozostaje kwestia potencjalnych podwyżek dla mieszkańców, o których do tej pory nikt z ratusza nic nie mówi.
– Prezydent Bogdan Wenta tylko na papierze znalazł pieniądze, które można dołożyć do systemu gospodarki śmieciami. Można powiedzieć, że mamy do czynienia z pewnego rodzaju kreatywną księgowością. Prezydent z jednej strony deklaruje, że w celu rozstrzygnięcia przetargu może zmieścić się w budżecie, przesuwając pieniądze pomiędzy wydziałami urzędu miasta. W praktyce rzeczywistość wygląda inaczej. Pewne wydatki przeznaczone np. na utrzymanie zieleni w mieście lub bieżące remonty dróg, czy opłaty za energię elektryczną zostaną przesunięte na śmieci. Tych pieniędzy jest jednak za mało – komentuje.
– Jeśli miałbym poprzeć ten pomysł, to tylko w sytuacji gdy otrzymam od prezydenta Kielc deklarację, że mieszkańcy nie zapłacą więcej za śmieci – podkreśla Kamil Suchański.
Z kolei Anna Myślińska z klubu Koalicji Obywatelskiej zapowiada, że radni KO poprą propozycję dołożenia dodatkowych pieniędzy do systemu gospodarki śmieciami. – Jesteśmy zdecydowani poprzeć ten projekt uchwały. Zdajemy sobie sprawę, że prezydent potrzebuje wsparcia w celu rozstrzygnięcia przetargu i zabezpieczenia odbioru odpadów z miasta. Przesunięcie pieniędzy w budżecie może także uchronić kielczan przed podwyżką opłaty – mówi.
Jak informowaliśmy, do ogłoszonego pod koniec 2022 roku, przetargu na wybór firmy mającej zająć się odbiorem i wywozem odpadów zgłosiły się dwie spółki. Tańszą ofertę w wysokości 57,5 mln zł przygotowała firma Eneris. Droższa złożona przez spółkę Partner, wynosi prawie 65 mln zł. Tymczasem ratusz przeznaczył na ten cel 48,5 mln zł.