Tworzenie terenów inwestycyjnych to jedna z obietnic wyborczych prezydenta Bogdana Wenty. Mimo iż jest on włodarzem miasta od 2018 roku, to do tej pory niewiele się w tej kwestii zmieniło.
O tworzenie terenów inwestycyjnych radni zabiegają od początku kadencji Bogdana Wenty. W październiku 2020 r. podjęto nawet rezolucję do prezydenta wzywającą do przygotowania takich terenów.
W ostatnim czasie zapytanie do władz miasta na temat postępu prac w tworzeniu terenów inwestycyjnych złożył Marcin Stępniewski, radny z klubu Prawa i Sprawiedliwości.
Zastępca prezydenta Kielc Bożena Szczypiór powiedziała, że „oczekiwania, by po dwóch latach od podjęcia rezolucji takowe tereny inwestycyjne powstały, są zdecydowanie wygórowane”.
Marcin Stępniewski ubolewa nad tym, że dwa lata to zbyt krótki okres dla władz miasta, by wykazać się jakimikolwiek działaniami w tej kwestii.
– Miasto prowadzi działania w sprawie wykupów terenów przy ul. Malików, a pieniądze na ten cel pochodzą z rządowych dotacji. Mimo tego, wszystko w tym zakresie dzieje się bardzo powoli. Kolejnym przykładem, że obecnej władzy ciężko cokolwiek w mieście zrobić jest np. program „Peryferia”, o którym tylko dużo się mówi. Odpowiedź na moją interpelację to dokładnie ta sama argumentacja, która była podnoszona podczas przyjmowania rezolucji w 2020 r. Niestety jest ona wciąż powielana, mimo iż upłynęło dużo czasu, a w mojej ocenie nie poczyniono żadnych działań na rzecz tworzenia terenów inwestycyjnych – podkreśla radny.
Kamil Suchański, przewodniczący klubu Bezpartyjni i Niezależni zaznacza, że proces tworzenia takich terenów nie musi trwać latami jeśli ratusz się zmobilizuje i będzie gotów do ciężkiej pracy.
– Niestety pomimo nawoływań przez radnych, mieszkańców i inwestorów, pan prezydent stoi przy swoim stanowisku mówiąc, że „miasto nie będzie deweloperem”. Nie będzie tworzyć terenów inwestycyjnych i potem sprzedawać ich z zyskiem. Szkoda, bo wielu innych włodarzy miast i gmin, nie ma z tym problemu i przygotowują oni tereny od zera, potem je uzbrajają, zapewniają infrastrukturę i plan zagospodarowania przestrzennego, a następnie miasto może odsprzedać je z zyskiem i przeznaczyć na nowe inwestycje. Prezydent Bogdan Wenta jest tylko biernym urzędnikiem, a sposób jego administrowania pozostawia wiele do życzenia – mówi Kamil Suchański.
Katarzyna Czech-Kruczek z klubu Koalicji Obywatelskiej zaznacza, że sprawa jest złożona, lecz nie ulega wątpliwości, że miasto powinno zintensyfikować swoje działania.
– Uważam, że proces ten toczy się w „żółwim tempie”. Wygląda na to, że nie jest to kwestia priorytetowa dla miasta, a powinna być. Zawsze miejsca, które rozwijają się pod kątem inwestycyjnym są atrakcyjnie dla potencjalnych przedsiębiorców, a to przekłada się na wzrost w rankingach. Wiadomo, że ostatnie lata nie były łatwe, pandemia, wojna, ale to nie znaczy, że nie powinniśmy koncentrować się na tworzeniu takich terenów – mówi radna.
Tymczasem Anna Kibortt ze wspierającego prezydenta Bogdana Wentę klubu Wspólne Kielce przyznaje, że dużo działań w tym temacie determinują posiadane fundusze.
– Ja akurat głosowałam wtedy przeciw rezolucji, nie ze względu na to, iż uważam, że takie tereny nie są potrzebne, bo oczywiście są, ale dlatego, że ten krok był narzędziem politycznym. Wiadomo, że te działania są zależne nie od chęci ale od posiadanych pieniędzy. Jeżeli my nie pomagamy w ich zabezpieczeniu w budżecie poprzez jakieś przesunięcia, to trudno oczekiwać, że znajdą się dodatkowe fundusze, które przeznaczymy na inwestycje – dodaje Anna Kibortt.
Obecnie miasto w kwestii tworzenia terenów inwestycyjnych nabywa działki na zachód od ul. Malików oraz realizuje I etap uzbrojenia 80 ha osiedla Dąbrowa.