Mieszkańcy Kielc swoimi protestami zablokowali wycinkę 16 drzew z ulicy Karczówkowskiej, które miały zostać usunięte podczas przebudowy skrzyżowania. Jak się okazuje, protestów można było uniknąć, gdyby urzędnicy od początku wykazywali chęć ocalenia drzew.
Wszystko zaczęło się, kiedy miasto otrzymało dofinansowanie z Polskiego Ładu na projekt „Poprawa dostępności do Świętokrzyskiego Centrum Onkologii”. Plan zakładał przebudowę skrzyżowania ulic Jagiellońskiej i Karczówkowskiej. Po przedstawieniu dokumentacji projektowej okazało się, że inwestycja ma spowodować wycinkę ok. 100 drzew, rosnących od lat na tym obszarze, w tym 21 pokaźnych okazów tworzących aleję wzdłuż ul. Karczówkowskiej. To rozwścieczyło mieszkańców, którzy rozpoczęli protest w obronie drzew. Po spotkaniu z protestującymi, zastępca prezydenta Bożena Szczypiór informowała, że projekt przebudowy pochodzi z 2015 r. i nie był modyfikowany. Mieszkańcy nie dali za wygraną, a ratusz poddał projekt analizie. Okazało się, że można usunąć znacznie mniej drzew.
Marcin Stępniewski, radny z klubu Prawa i Sprawiedliwości uważa, że ta sytuacja dokładnie pokazuje jak działają służby prezydenta Bogdana Wenty, wybierając najprostsze rozwiązania, które nie zawsze są korzystne dla mieszkańców.
– Czasami wystarczy pochylić się nad daną sprawą dokładnie oraz ją przeanalizować. Właśnie wtedy pojawiają się rozwiązania, których przykładem jest ta sytuacja. Jednak władze miasta wybierają najprostsze rozwiązanie, które skutkują protestami mieszkańców, a można było ich uniknąć, gdyby przed podjęciem decyzji zostały przeanalizowane. Nie sztuką jest zrobić coś bez przemyślenia, sztuką jest zrobić tak, by kielczanie byli z tego zadowoleni – zaznacza radny.
Kamil Suchański, przewodniczący klubu Bezpartyjni i Niezależni sugeruje, by prezydent Bogdan Wenta zamienił słowa „nie da się” na „nie chcę mi się”.
– Pan prezydent oraz jego służby wielokrotnie nie chcą przyznać się do błędu. Bogdan Wenta udaje, że pewnych rzeczy nie da się zrobić, a ostatecznie okazuje się inaczej. Może tu chodzi o jakieś braki w słowniku czy w edukacji, że zamiast słów „nie da się” używa „nie chce mi się”. Ta sytuacja pokazuje, że mieszkańcy byli wprowadzani w błąd, bo można było tego uniknąć, ale takich przykładów w ratuszu jest dużo więcej – dodaje Kamil Suchański.
Marcin Januchta, rzecznik prezydenta Kielc przyznaje, że ostateczny wpływ na zmianę decyzji władz miasta rzeczywiście mieli mieszkańcy.
– Po podpisaniu umowy z wykonawcą pojawiły się głosy mieszkańców z pobliskiego osiedla, wyrażające niezadowolenie z powodu planowanego usunięcia drzewostanu, tworzącego aleję przy ulicy Karczówkowskiej. W tym miejscu dokumentacja techniczna przewidywała usunięcie 16 drzew. W odpowiedzi na oczekiwania społeczne miasto zobowiązało wykonawcę do przeanalizowania sytuacji ponownie. W rezultacie po dokonaniu geometrycznych korekt układu drogowego zdecydowano, że dziewięć drzew tworzących aleję zostanie zachowanych, dwa wycięte (w tym jedno ze względu zły stan fitosanitarny) a siedem drzew zostanie przesadzonych (w tym pięć tworzących aleję, a dwa rosnące tuż obok niej) – wyjaśnia rzecznik.
Ratusz na razie nie odpowiedział na nasze pytanie, ile drzew zostanie usuniętych łącznie podczas realizacji całej inwestycji.