Konserwatorzy z Muzeum Wsi Kieleckiej mają nowy oręż do walki ze skutkami upływającego czasu. Dawną świetność eksponatom pozwolą przywrócić m.in. zamrażarka, odkurzacz muzealny, soniczny odplamiacz do tkanin i kauter.
Zakup urządzeń był możliwy dzięki dotacji z Ministerstwa Kultury i Dziedzictwa Narodowego oraz Urzędu Marszałkowskiego Województwa Świętokrzyskiego. Jak mówi dr Wioletta Brzezińska-Marjanowska, kierownik działu konserwacji Parku Etnograficznego w Tokarni, nowy sprzęt ułatwi pracę.
– Micro-generator gorącej pary to urządzenie, które wspomaga konserwację papierowych eksponatów. Pracuje przy użyciu gorącej pary, jest bardzo pomocne zwłaszcza przy usuwaniu pozostałości po taśmie klejącej. Mamy dużo takich eksponatów, które są w ten sposób uszkodzone – zauważa.
Kupiony został również odkurzacz muzealny. Urządzenie niewielkich rozmiarów, wykorzystywane do specjalistycznych prac konserwatorskich. Pozwala delikatnie oczyszczać zabytkowy obiekt, bez ingerowania w jego strukturę.
Niską temperaturą w insekty
Pojawiła się także zamrażarka. Jak wyjaśnia Wioletta Brzezińska-Marjanowska można w niej ustawić minus 50 stopi Celsjusza. Ale już połowa tego wystarczy do eliminacji insektów pojawiających się na tkaninach.
– Takie zabytkowe tkaniny wkładamy do środka zamrażarki i przy wykorzystaniu temperatury minus 23 stopni Celsjusza proces zamrażania odbywa się przez całą dobę. Po tym czasie możemy wyciągnąć eksponat już bez np. moli czy drobnoustrojów i może on być poddawany kolejnym procesom konserwacyjnym – opisuje.
Dbanie o m.in. dywany i zasłony ułatwi kolejna nowość – soniczny odplamiacz do tkanin, który za pomocą specjalistycznych fal usuwa zabrudzenia. Konserwatorzy mają też nowy kompresor – rodzaj sprężarki, który z mikropiaskarką wykorzystują do konserwacji elementów metalowych.
Przydatnym urządzeniem jest osuszacz powietrza. Jak mówi konserwator, odpowiednia wilgotności powietrza jest kluczowa dla przechowywania artefaktów. – Na przykład teraz w plebanii mamy tabernakulum, które powinno być w otoczeniu o wilgotności około 50 proc. W pomieszczeniu była wyższa, więc ten osuszacz bardzo nam się przydał. Warunki teraz są stabilne – podkreśla.
Z kolei przy konserwacji papieru, kamienia, pieczęci, a także malarstwa sztalugowego i ściennego pomocny będzie kauter, czyli podgrzewana szpachla.
Na liście zakupów znalazła się także ukośnica – elektryczna pilarka z obrotową tarczą, wykorzystywana przy pracach stolarskich w pracowni konserwacji, natomiast dział techniczny zasiliły dwa urządzenia: piła taśmowa i grubościówka.
Koszt zakupu sprzętów wynosił ponad 154 tys. zł.
Niewidoczna ekipa specjalistów
Katarzyna Korus zastępca kierownika Parku Etnograficznego w Tokarni podkreśla, że bez konserwatorów skansen by nie istniał.
– Konserwacja to najmniej widoczny aspekt muzealnictwa, to pewnego rodzaju kuchnia, podziemie muzeum, gdzie przy pomocy rąk konserwatorów, destrukt zmieniamy w dzieło sztuki i przywracamy mu dawny blask – zaznacza.
Wioletta Brzezińska-Marjanowska zaznacza, że konserwatorzy z Parku Etnograficznego w Tokarni potrzebują zróżnicowanego sprzętu, ze względu na charakter eksponatów.
– Są to eksponaty na podłożu papierowym, drewnianym, metalowym, na tkaninie, więc właściwie rozmaitość tych technik, które są wykorzystywane przez konserwatorów jest ogromna. A eksponatów mamy bardzo dużo, około 17 tys., cały czas ich przybywa – zaznacza.
Opieką nad tymi przedmiotami zajmuje się siedem osób, bo tyle liczy dział konserwacji skansenu w Tokarni.
– Mamy tutaj konserwatorów drewna, zabytkoznawców, konserwatorów sztuki, historyków, plastyków, konserwatorów mebli, renowatorów. Każdy z nas reprezentuje inną specjalizację, ale wszyscy jesteśmy z branży konserwatorskiej – mówi.
Ambitne wyzwania
Na co dzień pracy nie brakuje. Wszystkie eksponaty, zanim trafią na wystawę, przechodzą przez ręce konserwatorów. Dział konserwacji czasami zleca prace na zewnątrz. Wioletta Brzezińska-Marjanowska przypomina, że tak było w 2022 roku, kiedy to specjalistyczna firma zajęła się przywróceniem świetności chorągwi kościelnych.
– Sprawiło nam to dużo satysfakcji, ponieważ jako pracowania konserwacji mieliśmy nad tym nadzór. Było to pięć wielkogabarytowych chorągwi kościelnych z kościoła z Dymin. Prace obejmowały konserwację malarstwa, jak również tkanin. Były problemy ze znalezieniem specjalistów od tkanin, ale tym większa potem była nasza satysfakcja, bo też wiele mogliśmy się dowiedzieć o tej pracy. Natomiast efekty były zachwycające – podkreśla.
Także na ten rok dział konserwacji ma ambitne plany. Oprócz codziennej pracy zamierza zrealizować kolejny projekt, m.in. chciałby odnowić feretrony. Wniosek o dofinansowanie tego projektu został złożony do ministerstwa kultury.