Blisko 70 proc. pracowników Miejskiego Ośrodka Sportu i Rekreacji w Kielcach opowiedziało się za strajkiem. W piątek (17 lutego) zakończyło się referendum strajkowe. Osoby zatrudnione w MOSiR obawiają się, że mimo zapowiedzi ze strony ratusza nie otrzymają obiecanych rok temu podwyżek.
Przypomnijmy, że w lutym 2022 roku zawarto porozumienie, w myśl którego w MOSiR miała być wprowadzona nowa siatka płac. Jednak pod koniec grudnia dyrekcja poinformowała, że regulacja wynagrodzeń jest niemożliwa.
Alina Bunzel, sekretarz Komisji Zakładowej NSZZ „Solidarność” w miejskiej jednostce podkreśla, że pracownicy nadal mają nadzieję, że dyrekcja i ratusz spełnią swoje obietnice.
– Dzisiaj (piątek, 17 lutego) komisja referendalna podliczyła głosy. Udział w referendum wzięło 66,7 proc. załogi. Za strajkiem opowiedziało się 90,4 proc. pracowników. Z kolei przeciw było jedynie 9,6 proc. osób zatrudnionych w MOSiR. Na razie nie ogłaszamy strajku. Czekamy na spotkanie prezydentem Bogdanem Wentą oraz radnymi, które ma się odbyć 23 lutego. Myślę, że podczas tej dyskusji zostanie ostatecznie wyjaśniona kwestia, czy otrzymamy obiecane podwyżki – zaznacza.
Działaczka związkowa przypomina, że mimo zawartego porozumienia, dyrekcja MOSiR nie dotrzymała zapisów dotyczących wprowadzenia nowej siatki płac, a także włączenia dodatku covidowego do pensji podstawowej, od stycznia tego roku.
– Mimo zapowiedzi ze strony wiceprezydenta Marcina Chłodnickiego, dyrektora MOSiR Przemysława Chmiela oraz prezydenta Kielc Bogdana Wenty sytuacja nie uległa zmianie. Z kolei w międzyczasie okazało się, że udało się znaleźć pieniądze na podwyżki, ale tylko dla pracowników urzędu miasta. Dla nas jest to kuriozalne – dodaje Alina Bunzel.
W Miejskim Ośrodku Sportu i Rekreacji pensję minimalną od stycznia tego roku otrzymuje ponad 150 osób.